Sprzedaż nowych mieszkań w dół. Deweloperzy liczą na wynajem

Dopóki nasza gospodarka się rozwija, Polacy będą kupowali mieszkania za kredyt - zapewniają doradcy kredytowi. Jednak deweloperzy mają nietęgie miny, bo coraz częściej słyszą od klientów: bank da nam kredyt, ale wstrzymamy się z kupnem mieszkania, aż skończy się kryzys

Główny analityk Domu Kredytowego "Notus" Marek Nienałtowski przekonuje, że na razie nic nie wskazuje na to, by rynek kredytów mieszkaniowych miał się załamać.

- Sytuacja makroekonomiczna naszego kraju jest dobra, co widać po lepszych od oczekiwań wielu ekonomistów danych GUS dotyczących m.in. tempa wzrostu gospodarczego - mówił w czasie środowej konferencji. Według tego ekonomisty także przyszłoroczne prognozy są optymistyczne, choć zakładają spowolnienie wzrostu PKB (z ok. 4 do 3 proc.).

Nienałtowski podkreśla też dobrą kondycję banków, o czym świadczy wysoki współczynnik wypłacalności. Wyjaśnijmy, że informuje on m.in. o zdolności kapitałowej banków do kontynuowania akcji kredytowej. Minimalny poziom to 8 proc. Jednak w warunkach kryzysu za bezpieczny można uznać 10 proc. Tymczasem, z ostatnich sierpniowych danych Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że współczynnik ten wynosi ok. 13,5 proc.

Wprawdzie inny analityk Notusa Michał Krajkowski przyznaje, że do końca roku banki muszą dostosować się do zaleceń Komisji Nadzoru Finansowego (Rekomendacji SIII), a te zakładają zaostrzenie sposobu szacowania zdolności kredytowej. Np. będzie ona obliczana dla maksymalnie 25-letniego okresu kredytowania, choćby kredyt był i 40-letni. Analitycy Notusa oceniają, że wprowadzenie tych regulacji może spowodować obniżenie możliwej do uzyskania kwoty kredytu o 6-9 proc. Krajkowski zwraca jednak uwagę, że niewielu kredytobiorców bierze kredyt w maksymalnej wysokości. W praktyce wpływ rekomendacji na rynek kredytów hipotecznych miałby więc być niewielki.

Obaj ekonomiści zgodnie twierdzą, że w tej sytuacji najprawdopodobniej także w przyszłym roku utrzyma się wzrost akcji kredytowej, choć będzie on mniejszy niż w tym roku.

- Rynek się ustabilizuje w dobrym tego słowa znaczeniu. Zarówno banki, jak i kredytobiorcy nie będą się bowiem kierować hurraoptymizmem - mówi Nienałtowski.

Marek Poddany z Polskiego Związku Firm Deweloperskich liczy, że jeszcze przez kilka lat mieszkania kupować będzie pokolenie wyżu demograficznego z lat 80. Równocześnie Poddany przyznaje, że realna siła nabywcza Polaków, wyrażająca się stosunkiem średniej płacy do średniej ceny m kw. mieszkania, jest jedną z najniższych w Unii Europejskiej. Deweloperzy najbardziej obawiają się psychologicznego efektu wzrostu bezrobocia. - Dostępność kredytu nie będzie barierą. To panika wywołana kryzysem może sparaliżować aktywność inwestycyjną - mówi Poddany. I opowiada, że coraz więcej klientów, którzy bez problemu mogą uzyskać kredyt, odkłada decyzję o zakupie mieszkania lub domu. - Widzą, jak inni tracą pracę, i to podcina im skrzydła - wyjaśnia deweloper.

Bolesław Meluch ze Związku Banków Polskich uważa, że dla wielu, zwłaszcza młodych rodzin, zadłużanie się na mieszkanie nie jest dobrym rozwiązaniem. Zbyt mało pieniędzy zostaje im bowiem na inne potrzeby. Według tego eksperta alternatywą, także dla deweloperów chcących rozwijać swoją działalność, są mieszkania na wynajem. Konieczna jest jednak liberalizacja przepisów dotyczących ochrony lokatorów. Deweloperzy budowaliby czynszówki, które - podobnie jak dziś np. biurowce - kupowałyby np. fundusze emerytalne, żeby mieć stałe i pewne źródło dochodu.

Czytaj również: Kiedy i jak przepisać mieszkanie na dzieci?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.