Hala sztuki na pl. Defilad zamiast KDT

Po usunięciu Kupieckich Domów Towarowych na pl. Defilad uwolni się miejsce. Jest idealne na tymczasowe ?pudełko artystów?, które zapowie budowę Muzeum Sztuki Nowoczesnej.

Blaszane hale MarcPolu i KDT mają zniknąć jeszcze w tym roku. Wczoraj zadaliśmy pytanie: co po nich? Jak urządzić uwolnione od żelastwa tysiące metrów kwadratowych? Ratusz jeszcze nie wie. Marcel Andino Velez z Muzeum Sztuki Nowoczesnej podpowiada: - Marzy nam się mały i tani, ale wybitny pawilon wystawienniczy. Nie chcemy stawiać kolejnego billboardu zaśmiecającego przestrzeń z wizualizacją naszego budynku.

Na podobny pomysł wpadli w Berlinie. - W miejscu usuniętego Pałacu Republiki nad Szprewą będzie odbudowany Zamek Królewski. Przygotowania do tej inwestycji potrwają, dlatego władze miasta zgodziły się, by na dwa lata stanęła w tym miejscu Temporäre Kunsthalle (Tymczasowa Hala Sztuki). To już jest kultowe miejsce, do którego walą tłumy - chwali dr Ewa Łabno-Falęcka.

Jest prezesem Towarzystwa Przyjaciół Muzeum (w trakcie rejestracji), w latach 1993-2001 była radcą ds. kultury w polskiej ambasadzie w Bonn. Teraz przytacza słowa prof. Leszka Kołakowskiego, który stwierdził, że "sztuki w niebie chyba nie ma". - Jeśli tam jej nie ma, to ona musi być tutaj, na ziemi. Jak najszybciej powinna się pojawić w naszym zmasakrowanym centrum, by przypominać, że za kilka lat na placu Defilad zacznie się budowa Muzeum Sztuki Nowoczesnej - podkreśla.

O pieniądze się nie martwi. Uważa, że "jeśli jest wola polityczna, to zawsze się znajdują". Berlińska Hala Sztuki przypominająca biało-niebieskie pudło jest duża i dość droga. Kosztowała ok. 1 mln euro i powstała z inicjatywy prywatnej fundacji Przyszłość Berlina.

W Warszawie też potrafią wykreować ciekawą przestrzeń za dużo mniejsze pieniądze. Dowodem jest Ohel (po hebrajsku namiot) w centrum Muranowa. - Na rusztowaniu rozciągnęliśmy powłokę z PCV. Urządzenie namiotu kosztowało niecałe 100 tys. zł. W 2006 r. stanął w miejscu planowanej budowy Muzeum Historii Żydów Polskich. Odbywały się w nim spotkania, koncerty, warsztaty - przypomina Jakub Szczęsny, architekt z pracowni Centrala.

Twierdzi, że z punktu widzenia strategii marketingowej był to strzał w dziesiątkę. Ohel stał się swoistym papierkiem lakmusowym sprawdzającym reakcję publiczności, przechodniów i sąsiadów na planowaną inwestycję. - Przez prawie trzy lata pojawiła się tylko jedna dziura od peta, prawdopodobnie przypadkowa - przypomina.

Zapowiada, że zapewne w marcu Ohel zostanie zdemontowany, by pojechać w świat - do Tel Awiwu. Wtedy ma się zacząć budowa muzeum.

Jakub Szczęsny jest doradcą miasta ds. rozwoju infrastruktury kulturalnej. I podpowiada władzy, by chętniej sięgała po architekturę tymczasową i szukała dla niej miejsca nie tylko w centrum, ale także nad Wisłą. Zanim bowiem uda się urządzić nabrzeża, co potrwa lata i pochłonie ogromne pieniądze, można poustawiać tam pawilony - z kawiarniami, atrakcjami dla dzieci, galerią. Po to, by przyciągnąć ludzi. - Warto zorganizować konkursy na takie tymczasowe obiekty. W ten sposób Warszawa pokaże, że nie jest skostniała jak Kraków. Takie konkursy z małymi pieniędzmi nie zainteresują oczywiście gwiazd. I dobrze - uważa architekt.

Twierdzi, że "pudełko artystów" zapowiadające Muzeum Sztuki Nowoczesnej można potem (budowa zacznie się w 2011 r.) wykorzystać właśnie nad Wisłą. Będzie jak znalazł na Euro 2012, bo z niczym więcej - oprócz Stadionu Narodowego - przecież i tak nie zdążymy.

Przeczytaj także: Co po halach na pl. Defilad?

Copyright © Agora SA