Apartamenty zawyżają ceny

Kupując mieszkanie, nie sugeruj się średnimi cenami. Są zawyżone przez luksusowe apartamenty. Tę zawyżoną średnią chętnie wykorzystują sprzedający, by więcej zarobić - wynika z najnowszego raportu firmy doradczej Reas i serwisu GazetaDom.pl.

W Poznaniu deweloperzy jeszcze w 2006 r. sprzedawali mieszkania za stosunkowo nieduże pieniądze, bo poniżej 4 tys. zł za m kw. Jednak kiedy w 2007 r. pojawiły się tam luksusowe mieszkania w Warta Apartments, średnia podskoczyła aż do 7 tys. zł za metr. Z kolei we Wrocławiu wywindował średnią apartamentowiec Sky Tower, a w Łodzi - tzw. lofty, czyli mieszkania w budynku dawnej przędzalni Karola Scheiblera. - Ale ceny większości mieszkań są niższe od średniej - zapewnia Monika Bazyl z Reasa.

Problem w tym, że wzrost średniej ceny był często pretekstem dla innych deweloperów do podnoszenia swoich cen. Także na rynku wtórnym presja rosnącej średniej powodowała, że kupujący zgadzali się na stawiane przez sprzedających warunki. W efekcie ci stale podnosili poprzeczkę cenową.

W Reasie radzą, by nie dać się zwieść średniej. Z danych ofertowych na rynku wtórnym zamieszczanych w serwisie GazetaDom.pl wynika bowiem, że np. na warszawskim Mokotowie średnia cena mieszkań pod koniec marca przekroczyła 10,3 tys. zł za m kw. To jednak nie oznacza, że tak wysoka cena jest w tej dzielnicy normą. Owszem, jest tu kilka bardzo atrakcyjnych lokalizacji (okolice parku Arkadia przy Królikarni, park Łazienkowski, Pola Mokotowskie), gdzie sprzedający mieszkanie mogą żądać co najmniej 20 tys. zł za m kw. Są też jednak i takie rejony, gdzie mieszkania są dużo tańsze od średniej, nawet po mniej więcej 7 tys. zł za metr.

Od kilku miesięcy Reas wspólnie z GazetąDom.pl informuje o zmianach w strukturze podaży używanych mieszkań. Np. w Katowicach wyraźnie ubywa tych najtańszych! W grudniu połowę oferty stanowiły mieszkania w cenie 2-4 tys. zł za m kw. W marcu ich udział spadł do 32 proc. Oferta najtańszych mieszkań topnieje też w Warszawie, Krakowie i Bydgoszczy. Ale są też i takie miasta, np. Wrocław, Trójmiasto i Poznań, w których podaż tanich mieszkań (po 4-6 tys. zł za m kw.) nieznacznie wzrosła przez ostatnie trzy miesiące.

Tymczasem z danych Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości (skupiającej m.in. pośredników) wynika, że w marcu rynek wtórny nieznacznie się ożywił. Rzecznik prasowy Federacji Jacek Szmidt poinformował, że np. w stolicy przeciętny czas sprzedaży mieszkania skrócił się z niespełna pięciu do niespełna czterech miesięcy. Równocześnie zmniejszyła się różnica między cenami ofertowymi i transakcyjnymi. W styczniu średni upust cenowy wynosił 4 proc., a w marcu był o połowę niższy.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.