Nasi klienci o wyłączności

Z podpisywaniem umów na wyłączność mamy pewien kłopot. Powodem jest brak wiedzy, że jest to dla nas jednak korzystne rozwiązanie. Pośrednik widzi w nich szansę na zarobek, klient blokadę. Bo co jeżeli sami niechcący znajdziemy zainteresowanego?

Tylko nie umowa na wyłączność

Nie wiedzieć czemu właśnie taka forma umowy kojarzy się nam źle. Od razu jest blokada - tylko nie wyłączność! Podpisujemy więc umowy otwarte. I co dalej? Pośrednicy z agencji, z którymi nawiązaliśmy współpracę przyjeżdżają, robią zdjęcia, wszyscy wypytują nas o to samo, zajmują nam czas i powielają swoją pracę - a do tego ta ich praca raz wygląda lepiej, a raz gorzej. Po kilku dniach oferta pojawia się w tych kilku biurach i jeszcze kilku następnych, które nawet nie podpisały z nami umowy za to, że "pożyczyli" nasze zdjęcia i nasz opis. Mijają tygodnie. Okazuje się, że tylko jedna lub dwie agencje z kilkudziesięciu faktycznie zajmują się naszą nieruchomością. W innych oferta utknęła w gąszczu setek innych - mówi Magdalena Wysok z Biura Nierchomości HOOG.

Co jest grane?

Jeszcze gorszy scenariusz - klient znalazł naszą ofertę w biurze, które nawet nie było w naszym mieszkaniu czy domu i tak naprawdę nic nie jest wstanie przekazać zainteresowanemu. Gdy taki agent pojawia się u nas w nieruchomości z owym klientem, milczy albo wyrywa się przed szereg starając się być mądrym i poinformowanym, mówiąc - po prawej stronie mamy garderobę, a gdy otwiera drzwi, okazuje się że to łazienka - UPS! Resztę możemy sobie już wyobrazić. Dlaczego tak jest? Umowa otarta jest jedynie iluzją działania - mówi Grzegorz Wysok z HOOG Nieruchomości. Tu zarobek jest kwestią loterii. Sprzedam albo ja, albo inne biuro, albo sam właściciel. Pytanie brzmi - czy agencje mają na inwestycje w odpowiedzi marketing godząc się na umowę otwartą?

Czas to pieniądz

Pierwszą i najważniejszą zasadą, której zarówno właściciele, jak i potencjalni kupcy powinni przestrzegać, jest korzystanie z agencji wyspecjalizowanych w działaniu w danym segmencie rynku - mówi Magdalena Wysok HOOG Nieruchomości. Na rynku działają agencje zajmujące się tylko określoną lokalizacją lub wybranym typem nieruchomości. Drugą, równie ważną zasadą jest wybranie przez właściciela nieruchomości do współpracy tylko jednej agencji. Tutaj możemy brać pod uwagę polecenia, referencje zamieszczane na stronach nieruchomości lub wspomnianą wcześniej specjalizacją.

Gdy naprawdę chcemy sprzedać

Z klientami współpracujemy głównie na podstawie umów na wyłączność, które w naszym biurze zostały nazwane umowami ekskluzywnymi i klienci bardzo je sobie cenią - mówi Grzeogrz Wysok HOOG Nieruchomości. Jest to umowa oparta na jawności, bezpieczeństwie transakcji oraz najwyższej jakości marketingu. Ponadto tylko przy takiej umowie możemy zaproponować rozszerzony wachlarz usług wpisany w proces sprzedaży - mowa tu o stylizacji mieszkania do zdjęć oraz profesjonalnej sesji zdjęciowej, a nierzadko pomocy w przeprowadzce. Cenimy sobie kompleksowość. Dopiero takie działania są fundamentem udanej i owocnej współpracy, zakończonej efektem, o który zabiegają obie strony.

Magdalena Wysok, dyplomowany Home Stager, pośrednik z wieloletnim stażem pracy, właścicielka Biuro Nieruchomości HOOG

Grzegorz Wysok, licencjonowany pośrednik, od lat związany z rynkiem nieruchomości, szkoleniowiec, właściciel nieruchomości HOOG

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.