Nim zgaśnie ostatnia mieszkaniowa ulga podatkowa

Podatnicy ciągle nie wiedzą, czy szybko, ?na wariata?, jeszcze w tym roku kupować nowe mieszkanie, po to by załapać się na podatkową ulgę odsetkową, czy też spokojnie poczekać z tym do przyszłego roku. Ulga ma zniknąć z końcem tego roku, ale czy zniknie, ciągle nie wiadomo.

To już naprawdę ostatnia chwila na decyzję o ewentualnej tegorocznej inwestycji mieszkaniowej. Nie mają problemu osoby, które są na nią zdecydowane. Gorzej z tymi, którzy zakup domu czy mieszkania uzależniają od decyzji polityków. A właściwie od tego, czy poprą oni rządową propozycję likwidacji tzw. ulgi odsetkowej. Dzięki niej można odliczyć od dochodu wydatki na spłatę odsetek od kredytu na zakup nowego domu lub mieszkania albo na ich budowę. Ulga pozwala zaoszczędzić w ciągu roku nawet kilka tysięcy złotych. Niestety, politycy zajęci kłótniami o stołki, w nosie mają problemy podatników i nie zamierzają im ułatwić decyzji. To, czy ulga zniknie, będzie wiadomo na "sto procent" dopiero pod koniec listopada.

Jeszcze 21 lat z ulgą

- W projekcie przepisów przejściowych na 2007 r. [zawarto je w rządowym projekcie nowelizacji ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych] jest zapis, z którego wynika, że prawo do odliczania odsetek w kolejnych latach, mimo likwidacji ulgi, będzie przysługiwało osobom, które w latach 2002-06 uzyskały kredyt na cele mieszkaniowe. Dla uzyskania uprawnienia do odliczania odsetek w latach następnych należy więc zaciągnąć kredyt do końca 2006 r. - mówił nam w zeszłym tygodniu Andrzej Marczak, doradca podatkowy z firmy KPMG.

Zgodnie z rządowym projektem zmian w PIT podatnicy, którzy nabędą prawo do ulgi przed końcem 2006 r. (nawet jeśli ulga zostanie zniesiona w tym terminie), będą mogli odpisywać od dochodu spłacane odsetki od swojego kredytu aż do końca 2027 r. A kto wie, może jeszcze dłużej, bo odebranie podatnikom w 2027 r. prawa do ulgi w sytuacji, gdy pod jej rządami zaciągnęli kredyt na 30 lat z terminem spłaty - powiedzmy - w 2036 r. (a przecież ostatnio pojawiają się już nawet oferty kredytów na 40 lat), mogłoby zostać zakwestionowane przez Trybunał Konstytucyjny jako niezgodne z ustawą zasadniczą odebranie podatnikom praw nabytych.

Wszystko przez to, a raczej dzięki temu, że ulga odsetkowa nie jest ograniczona czasowo. Oznacza to, że podatnik może z niej korzystać przez cały okres spłaty odsetek od kredytu mieszkaniowego. Nawet jeśli ma to trwać wiele, wiele lat. Osobom, które już korzystają z ulgi, zapowiedź jej likwidacji raczej nie spędza snu z powiek.

Ci, którzy dopiero zamierzają wejść w kredyt, nie mogą jednak z tym zwlekać. Ktoś, kto na zaciągnięcie kredytu zdecyduje się na początku grudnia - musi załatwić wszystkie związane z tym formalności przed końcem roku. Nie będzie to łatwe, ale może się udać. Zwłaszcza jeśli wcześniej "na wszelki wypadek" poczyni pewne przygotowania - wybierze bank z interesującą ofertą, przeprowadzi z nim pierwsze, jeszcze niezobowiązujące, rozmowy i kalkulacje. Może warto pójść nawet dalej i postarać się o tzw. promesę kredytową, czyli obietnicę banku, że jeśli zdecydujemy się na daną inwestycję, to ów bank da nam na nią kredyt.

Oczywiście wcześniej trzeba mieć upatrzony dom lub mieszkanie, które chcemy kupić. Nie musimy się przy tym martwić, że inwestycja ta jest niedokończona, albo - tak na dobrą sprawę - dopiero startuje. Co prawda zgodnie z ustawą o PIT odsetki można odliczyć najwcześniej za rok podatkowy, w którym zakończona została inwestycja, ale odsetki zapłacone w trakcie trwania inwestycji będzie można odliczyć już w pierwszym rocznym zeznaniu podatkowym, składanym po zakończeniu inwestycji. Innymi słowy odsetki te nie przepadną, lecz będą mogły być odliczone później.

Ulga niezbyt wielka, ale...

Popularność ulgi odsetkowej gwałtownie rośnie. W pierwszym roku jej istnienia na odliczenie odsetek zdecydowało się niespełna 2600 podatników. W kolejnym roku było ich prawie osiem razy więcej, a w rozliczeniu podatkowym za 2005 r. z ulgi odsetkowej skorzystało już grubo ponad 60 tys. osób. Odliczyły od dochodu łącznie przeszło 192 mln zł spłaconych odsetek.

Uldze odsetkowej oczywiście daleko do popularności dawnej ulgi budowlanej. Tamta ulga pozwalała odliczyć naprawdę duże pieniądze, a korzystający z niej podatnicy mogli dzięki temu odpisowi na co najmniej kilka lat w ogóle uwolnić się od podatku.

Ale i ulga odsetkowa ma swoje zalety. Z naszych wyliczeń wynika, że dzięki niej w ciągu roku można oszczędzić kwotę odpowiadającą mniej więcej jednej racie kredytu! Inaczej mówiąc, ulga spłaca za podatnika rocznie jedną ratę kredytu. To zawsze coś. A jeśli to przemnożyć przez liczbę lat, na które zaciągnęliśmy kredyt, to zyskujemy całkiem przyjemne pieniądze.

W ramach ulgi można odliczyć:

- wydatki na spłatę odsetek od kredytu na zakup nowego domu lub mieszkania, albo na ich budowę;

- wydatki na rozbudowę domu, przekształcenie lokalu niemieszkalnego w mieszkalny, nadbudowę lub rozbudowę budynku na cele mieszkalne,

- wysokość wkładu do spółdzielni mieszkaniowej.

Ulgę odsetkową odlicza się od dochodu.

Ulga obejmuje odsetki od kredytu w wysokości do 189 tys. zł. Jeśli kredyt jest wyższy, podatnik odliczy odsetki przypadające na jego część, czyli na kwotę 189 tys. zł.

W ramach ulgi odsetkowej odliczeniu podlegają odsetki zapłacone łącznie przez oboje małżonków. Jeżeli po zakończeniu roku małżonkowie będą się rozliczać z podatku osobno, to każde z nich odliczy sobie taką część zapłaconych odsetek, jaką wskażą we wniosku zawartym w zeznaniu rocznym. Mogą oczywiście zdecydować, że całe odsetki od dochodu odliczy sobie jedno z nich.

Ulga na warunkach

Niestety, fiskus bardzo mocno ograniczył dostęp do ulgi odsetkowej. Żeby z niej skorzystać trzeba spełniać bardzo wiele warunków.

Przede wszystkim ulga nie obejmuje rynku wtórnego. Nie skorzystają więc z niej podatnicy, którzy kupują używane domy czy mieszkania.

Niektóre kredyty "wyłączono" z ulgi. Nie można zatem odliczyć odsetek od kredytów:

- udzielanych ze środków Krajowego Funduszu Mieszkaniowego towarzystwom budownictwa społecznego oraz spółdzielniom mieszkaniowym na przedsięwzięcia inwestycyjno-budowlane mające na celu budowę mieszkań na wynajem oraz udostępniania lokalu mieszkalnego na zasadach spółdzielczego lokatorskiego prawa do lokalu na podstawie przepisów o niektórych formach popierania budownictwa mieszkaniowego;

- udzielanych przez kasy mieszkaniowe na zasadach określonych w przepisach o niektórych formach popierania budownictwa mieszkaniowego;

- udzielanych na usuwanie skutków powodzi na zasadach określonych w przepisach o dopłatach do oprocentowania kredytów bankowych udzielanych na usuwanie skutków powodzi;

- objętych wykupem odsetek ze środków z budżetu państwa na zasadach określonych w przepisach o pomocy państwa w spłacie niektórych kredytów mieszkaniowych, refundacji bankom wypłaconych premii gwarancyjnych;

- wykorzystanych na nabycie gruntu lub prawa wieczystego użytkowania gruntu w związku z inwestycją budowlano-mieszkaniową.

Uwaga!

Ulgi nie dostanie też podatnik, który wcześniej korzystał z ulg: budowlanej, na zakup działki pod budowę oraz za oszczędzanie w kasie mieszkaniowej. Prawo do ulgi nie przysługuje też osobom, których mąż lub żona korzystali wcześniej z którejś z tych ulg.

Z ulgi można skorzystać dopiero po zakończeniu inwestycji (zakończenie inwestycji musi być potwierdzone np. pozwoleniem na użytkowanie budynku mieszkalnego albo umową w formie aktu notarialnego o przeniesieniu na podatnika własności nowo wybudowanego budynku lub lokalu mieszkalnego). Oznacza to - już o tym wspominaliśmy - że podatnik może odliczać odsetki dopiero w pierwszym zeznaniu rocznym składanym po uzyskaniu prawa do ulgi, czyli - inaczej mówiąc - w pierwszym zeznaniu składanym po zakończeniu inwestycji. Oczywiście w zeznaniu tym odliczeniu będą podlegały także odsetki zapłacone w czasie trwania inwestycji. Odsetkowicz ma przy tym trochę więcej obowiązków niż podatnik niekorzystający z ulgi na spłatę odsetek. Co roku oprócz zwykłego zeznania rocznego musi wypełnić ulgowy formularz PIT-D oraz dodatkowo przy pierwszym rozliczeniu z ulgą odsetkową specjalny formularz PIT-2K (te do rozliczenia podatkowego za 2006 r. lada moment będzie można ściągnąć ze strony internetowej Ministerstwa Finansów - www.mf.gov.pl). To tu informuje urząd skarbowy o inwestycji, na którą zaciągnął kredyt, i o samym kredycie. Dodatkowo co roku trzeba wystąpić do banku o przygotowanie zestawienia spłaconych w danym roku odsetek, a banki z reguły każą sobie dodatkowo płacić za ten dokument nawet kilkadziesiąt złotych.

Co zamiast ulg?

W miejsce ulgi odsetkowej mają się pojawić specjalne kredyty mieszkaniowe z dopłatą. Sejm niedawno przyjął ustawę w tej sprawie, która zapewne wejdzie w życie jesienią. Dzięki ustawie kupujący mieszkania i budujący domy na kredyt przez osiem lat spłaty będą mogli płacić mniej niż połowę odsetek. Niestety, dopłata dotyczyć będzie tylko kredytów złotowych. I tylko niektórych inwestycji mieszkaniowych. Odpadają drogie mieszkania (w Warszawie z ceną za metr powyżej 4 tys. zł, a więc w praktyce chyba wszystkie) i domy o powierzchni przekraczającej 140 m kw. Zaleta jest taka, że kto się mimo tych ograniczeń załapie na kredyt z dopłatą i zrobi to przed końcem roku, czyli w okresie kiedy jeszcze będzie obowiązywała ulga odsetkowa, będzie mógł prawdopodobnie korzystać z obu tych "zasilaczy" jednocześnie. A to już by było naprawdę coś.

Dawnych ulg czar

Na koniec kilka słów o innych ulgach mieszkaniowych. Bo choć formalnie już ich nie ma, to...

2006 r. jest pierwszym rokiem, w którym nie ma już "ukochanej" ulgi podatników, czyli ulgi remontowej. W poprzednich latach co roku korzystało z niej średnio 6-8 mln podatników. Oszczędzali dzięki niej w sumie 2-3 mld zł rocznie. Teraz po uldze zostało już tylko wspomnienie. Nie można się na nią załapać, nie można odliczać tegorocznych wydatków remontowych, ale jest pewnie spora grupa podatników, którzy w poprzednich trzech latach (bo ulga była trzyletnia) włożyli w remont swoich domów i mieszkań pokaźne kwoty pieniędzy. Tak duże, że dotąd nie zdołali ich w całości odliczyć, bo po prostu mieli za mały podatek. To, czego dotąd nie zdołali odliczyć, mogą odliczyć w tym roku. I ewentualnie w kolejnych latach. Do skutku, czyli do ostatecznego odliczenia przysługującej im ulgi. Muszą tylko pamiętać o podstawowych zasadach korzystania z ulgi remontowej. A więc przede wszystkim o jej limitach. To 5 tys. 670 zł w przypadku remontu domu i 4 tys. 725 zł - mieszkania. Limity ulgi był wyższe, jeśli podatnik remontował też instalację gazową - dodatkowo 945 zł. Odliczeniu od podatku podlegało 19 proc. wydatków na remont. Aby wykorzystać pełne limity, trzeba było wydać 29 tys. 842 zł 11 gr w przypadku remontu domu i 24 tys. 868 zł 42 gr, gdy remontowane było mieszkanie (to kwoty wydatków nieuwzględniające remontu instalacji gazowej). Kto wydał mniej, odliczał mniej - 19 proc. wydatków remontowych. Trzeba pamiętać, że były to limity trzyletnie. Obowiązywały w latach 2003-05. Wydatki odliczone w ramach ulgi remontowej w tych trzech latach, wraz z tym, co ma być odliczone w 2006 r., nie mogą pod żadnym pozorem przekroczyć tych limitów.

Dla porządku warto jeszcze przypomnieć, że ulga remontowa obejmowała wydatki na materiały budowlane, takie jak: farby, kleje, glazura, terakota, parkiet, panele podłogowe, tapety, gips, cement, szpachle, fugi itp. Liczył się też zakup i wymiana drzwi, okien, kaloryferów, wanien, brodzików, kabin prysznicowych, baterii, umywalek, misek klozetowych, bidetów itp. Odliczeniu podlegało niemal wszystko to, co stanowiło trwałe wyposażenie domu czy mieszkania. Do tego usługi remontowe. Nie tylko malowanie, cyklinowanie, lakierowanie czy układanie glazury, ale także tynkowanie domów czy ich ocieplanie. Nie można było natomiast odliczać wyposażenia mieszkania: mebli (tu wyjątkiem były szafy wnękowe i szafka pod zlew w kuchni), sprzętu RTV i AGD (wyjątek: kuchenka gazowa), dywanów, zasłon, pościeli itp. Narzędzi do remontu też nie.

Na wszystko to, co podatnik odliczał w ramach ulgi remontowej, potrzebne były faktury VAT. Ulga w pewnym sensie cywilizowała więc rynek materiałów i usług remontowych. Osoby korzystające z ulgi nie kupowały materiałów budowlanych od firm działających w szarej strefie. Także za usługi ekip remontowych żądały faktur VAT. Dzięki temu do kasy państwa trafiały pieniądze z VAT zawartego w cenie robót remontowych, a także parkietów i paneli podłogowych, farb, klejów, lakierów, glazur, terakot, drzwi, okien, tzw. białego montażu... Jak to wygląda po likwidacji ulgi remontowej?

Na razie sytuację ratuje częściowo ustawa o zwrocie VAT na materiały budowlane. Ma ona zrekompensować podatnikom wzrost VAT na materiały budowlane związany z naszym wejściem do UE. Każdy, kto kupił materiały budowlane, które przed 1 maja 2004 r. objęte były 7-proc. stawką VAT, a teraz obłożone są stawką 22-proc., i ma na to fakturę, może się ubiegać o zwrot VAT odpowiadający różnicy pomiędzy stawkami 22 i 7 proc. Nadal więc opłaca się zbierać faktury np. za: cegły, pustaki, dachówki, cement, wapno, okna. Jeśli wydatki będą wysokie, można zyskać - a właściwie odzyskać - kilka, a nawet kilkanaście tysięcy złotych! Wysokość zwrotu zależy też od tego, czy remontowany był dom, czy mieszkanie. Więcej o zwrocie budowlanego VAT napiszemy w jutrzejszej "Gazecie Dom".

Ze starych ulg, które zlikwidowano przed laty, warto jeszcze wspomnieć o odpisie za systematyczne oszczędzanie w kasie mieszkaniowej. Podatnicy, którzy się na nią załapali przed laty, ciągle jeszcze mogą odliczać od podatku swoje wydatki związane z oszczędzaniem. W ramach praw nabytych. Odliczają 30 proc. tych wydatków. Limit ulgi to 11 tys. 340 zł, przy czym uwzględnia on odliczenia także z lat poprzednich. Wedle danych Ministerstwa Finansów w rozliczeniu podatkowym za 2005 r. skorzystało z niej niespełna 15 tys. osób.

Copyright © Agora SA