"Rz": Kredyty z dopłatami bezużyteczne w miastach

Kredyty mieszkaniowe, które miały pomóc rodzinom kupić własne mieszkanie są niemożliwe do dostania w większych miastach. Zapisana w ustawie maksymalna cena metra kw. jest dużo mniejsza, niż rynkowy koszt lokum - pisze "Rzeczpospolita".

Ustawa wprowadza, inne dla każdego miasta, maksymalne ceny metra kw., przy których jeszcze możemy liczyć na kredyt z dopłatą państwa. Problem w tym, że ceny te najczęściej nijak się mają do rzeczywistości. W Krakowie musielibyśmy kupić mieszkanie za nie więcej, niż 3883 zł za mkw., co jest praktycznie niemożliwe, bo ceny zaczynają się tam od 6-7 tys. Podobnie jest w Trójmieście i Wrocławiu, nieco lepiej w stolicy. W Warszawie maksymalna stawka to 6340 zł za mkw., a średnia cena rynkowa 8800. Ale w granicach 6 tys. zł za mkw. można znaleźć mieszkanie w oddalonych od centrum dzielnicach Wawer, Białołęka lub Bemowo - podaje "Rz". W mniejszych miejscowościach jednak znalezienie lokum spełniającego ustawowe kryteria jest bardzo trudne.

O kredyt, którego część odsetek spłaci za nas państwo można się starać w PKO BP, Pekao SA, Banku Pocztowym i niektórych spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych, a także w Gospodarczym Banku Wielkopolskim, Banku Polskiej Spółdzielczości i Mazowieckim Banku Regionalnym oraz w zrzeszonych w nich bankach spółdzielczych - wylicza "Rz". Jednak w ciągu kilku miesięcy funkcjonowania programu udzielono tylko ok. 2 tys. takich kredytów. . - Ten program nie będzie miał wielkiego wpływu na rynek. Skorzysta z niego niewielka liczba osób -mówi w rozmowie z "Rz" Tomasz Błeszyński, doradca rynku nieruchomości.

Copyright © Agora SA