Luc Callebat: Takie podejście podważa atrakcyjność Polski dla inwestorów. Czy gdziekolwiek w Unii Europejskiej jest jeszcze kraj, w którym w maju br. przedsiębiorcy nie wiedzą, jaka będzie wielkość kosztów związanych z emisjami CO2 nie tylko na bieżący rok, ale i na cztery kolejne lata? Bardzo nas niepokoi uzasadnienie decyzji o przyznaniu jeszcze więcej darmowych zezwoleń na emisję CO2 dla elektroenergetyki. Ono nie jest zgodne z duchem Protokołu z Kioto [porozumienia, na mocy którego UE i inne kraje świata starają się zredukować emisje CO2]. Używanie argumentu, że trzeba dać elektrowniom więcej zezwoleń, bo w ten sposób zwiększy się wartość spółek przeznaczonych do prywatyzacji, wygląda na dyskryminację! Nie można tak różnicować między firmą prywatną a firmą publiczną. Tym bardziej że branża cementowa w przeciwieństwie do energetyki w ciągu ostatnich lat zainwestowała 6 mld zł w obniżenie emisji CO2 o 25 proc. I dziś mamy najnowocześniejsze cementownie w Europie. Ze względów technologicznych dalej już się nie da zredukować emisji CO2. One będą już tylko rosły, bo w Polsce dramatycznie wzrasta zapotrzebowanie na cement. Spodziewamy się, że w 2008 r. może wynieść 18 mln ton, a w 2012 r. - 21- 26 mln ton. A to oznacza wzrost całkowitej emisji. My już się nie mieścimy w tym, co rząd chciał nam przyznać początkowo - w 11,5 mln ton CO2.
- To błędny argument. Jedna tona cementu wyjeżdżająca z cementowni kosztuje około 60 euro. To jest europejska cena rynkowa. Pozwolenie na emisję jednej tony CO2 dziś kosztuje na giełdzie 25 euro. Spodziewamy się, że jego cena może wzrosnąć do 50 euro. Żeby wyprodukować 1 tonę cementu w naszych cementowniach, trzeba wyemitować około 660 kg CO2. Czyli do ceny 1 tony cementu trzeba by doliczyć aż dwie trzecie ceny zezwolenia na emisję. Czy rynek wytrzymałby aż tak gigantyczną podwyżkę? Wątpię.
- Pora skończyć z mitami: 75 proc. elektryczności w Polsce jest zużywana przez przemysł. I my się podwyżek ceny prądu nie boimy, tym bardziej że te podwyżki już teraz mają miejsce w skali dwucyfrowej.
Przemysł cementowy zwiększył efektywność wykorzystania energii elektrycznej o 25 proc. w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Możemy też zainwestować we własne źródła energii elektrycznej - Lafarge ma doświadczenia z farmami wiatrowymi.
Jeszcze raz powtórzę: elektryczność to tylko 15 proc. naszych kosztów. My sobie poradzimy nawet z dwukrotną podwyżką cen energii elektrycznej, byle tylko nie odbierano nam zezwoleń na emisję CO2. Bo brak tych zezwoleń będzie miał znacznie większy wpływ na koszty produkcji cementu niż ewentualne podwyżki cen prądu. To będzie dramatyczny wpływ.
- To postawi znak zapytania przed dalszym rozwojem branży cementowej w Polsce. Nasze firmy mają przecież wybór: mogą inwestować np. w Azji albo na Ukrainie. Tam też jest popyt na cement.
Lafarge już inwestuje obecnie 84 mln euro w zwiększenie mocy produkcyjnych naszych dwóch polskich cementowni. Myślimy też o rozpoczęciu znacznie większej inwestycji, ale dziś ta decyzja jeszcze nie została podjęta, czekamy na ostateczny podział zezwoleń na emisję CO2.
Ryzyko jest takie, że moce produkcyjne w Polsce nie zostaną zwiększone w całej branży cementowej. A ponieważ import cementu jest ograniczony wydolnością infrastruktury - wielkością portów, przepustowością linii kolejowych itp. - na rynku zacznie brakować cementu, co będzie miało bardzo negatywny wpływ na wzrost polskiej gospodarki, utrudni realizację Narodowego Planu Rozwoju.
- Naszą branżę reprezentuje Stowarzyszenie Producentów Cementu. O ile mi wiadomo, starało się o spotkanie z przedstawicielami Skarbu Państwa. Ale jak dotąd do takiego spotkania nie doszło.