Koniec pozwoleń na budowę. Prawie

Tylko dwa miesiące na załatwienie procedur związanych z budową domu? To realne, ale na razie jedynie na papierze. Ministerstwo Infrastruktury przygotowało już projekt gruntownej nowelizacji prawa budowlanego i ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym

- Załatwienie procedur będzie trwało krócej m.in. dzięki zlikwidowaniu pozwolenia na budowę - przyznaje dyrektor Fundacji Wszechnicy Budowlanej Mariola Berdysz. Co prawda pojawi się obowiązek zgłoszenia inwestycji w celu jej zarejestrowania. Jednak urzędnik już nie będzie oceniał projektu. Sama rejestracja nie potrwa dłużej niż 30 dni. Każdy dzień zwłoki kosztowałby urząd 500 zł (te pieniądze trafiłyby do kasy państwa). Dziś na pozwolenie trzeba czekać do 65 dni, ale jeśli są protesty (np. sąsiadów), trwa to dłużej.

Idealna byłaby sytuacja, gdyby działka była objęta planem zagospodarowania przestrzennego, który mówi, co i gdzie można budować. Wtedy do wniosku o rejestrację budowy domu trzeba byłoby dołączyć jedynie stosowny wypis i wyrys z tego planu. Problem w tym, że niewiele gmin w Polsce ma tego typu plany. W tej sytuacji konieczna będzie zgoda urbanistyczna, która zastąpi decyzję o warunkach zabudowy.

Dziś inwestorzy skarżą się na opieszałość bądź uznaniowość decyzji urzędników. Trzymają oni inwestorów w niepewności nawet po kilkanaście miesięcy. Projekt resortu infrastruktury tę uznaniowość mocno ograniczy, a samą procedurę przyspieszy. Na wydanie zgody urbanistycznej urzędnicy dostaną miesiąc (pod groźbą kary 500 zł za każdy dzień zwłoki). W studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy określą tzw. obszary urbanizacji, na których będą mogły stosować lokalne parametry urbanistyczne. Określą one m.in. intensywność zabudowy, jej maksymalną wysokość czy minimalną liczbę miejsc parkingowych. Gdyby gmina nie kiwnęła palcem w tej sprawie, stosowane byłyby "parametry krajowe", które określi rozporządzenie ministra infrastruktury.

Ponadto radni będą mogli uchwalić przepisy urbanistyczne, które narzucą inwestorom m.in. kolorystykę ścian zewnętrznych i dachów, ich geometrię, a nawet rodzaj materiałów budowlanych.

Przewodniczący prezydium Konferencji Inwestorów Ryszard Kowalski zauważa, że projekt jest piekielnie skomplikowany, przez co w praktyce trudny do stosowania. Być może resort uwzględni tego typu uwagi w czasie trwających właśnie konsultacji społecznych. Wiceminister infrastruktury Olgierd Dziekoński liczy na to, że przeszło 150-stronicowy projekt rząd skieruje do Sejmu na przełomie sierpnia i września.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.