Rozmydlanie świadectw energetycznych budynków

Jak poinformował serwis epbd.pl, we wtorek, 30 września w Centrum Bankowo - Finansowym Warszawie odbyła się - zorganizowana przez Klub Budowlany - debata na temat certyfikacji energetycznej budynków. W debacie wziął udział wiceminister Olgierd Dziekoński, odpowiedzialny w Ministerstwie Infrastruktury za wdrożenie Dyrektywy EPBD.

W trakcie debaty minister Dziekoński zarzucił mediom nierzetelnie informowanie opinii publicznej o istocie certyfikacji a przede wszystkim nieuzasadnione sugerowanie, że Polsce grozi wysoka kara za niewdrożenie Dyrektywy EPBD. Według ministra Dziekońskiego - co zresztą kilka razy podkreślał podczas debaty - ważniejsze od certyfikatów energetycznych są energooszczędne żarówki i budownictwo społeczne. Minister powołał się na badania, w których stwierdza się, że o wiele większe oszczędności dałaby wymiana wszystkich żarówek na energooszczędne.

Innego zdania jest Marcin Piotrowski wiceprezes Konfederacji Budownictwa i Nieruchomości, który stwierdził, powołując się na dostępne dokumenty, że groźba nałożenia na Polskę kar pieniężnych była całkiem realna. - Już na początku tego roku - informuje Piotrowski - Komisja Europejska słała do polskiego rządu oficjalne pisma, w których znajdowały się ostrzeżenia o rozpoczęciu procesu oskarżania naszego kraju. Środowisko firm budowlanych i deweloperów miało raczej wrażenie, że rząd nic nie robi sobie z tych ostrzeżeń niż, że robi wszystko aby jak najlepiej przygotować te rozporządzenia.

Minister, kilka razy powtarzał, że ten kto krytykuje rząd za przedłużający się proces tworzenia rozporządzeń powinien odpowiedzieć na pytanie, kto ma płacić za poprawianie efektywności energetycznej budynków i mieszkań. - Postawmy się w miejscu konsumentów - apelował minister Dziekoński - Proces certyfikacji jest zależny od emocji społecznej i świadomości, a nie od "kategorii fundamentalnych". Chyba, że rynek energii pójdzie bardzo w górę - dodał minister.

Jednak dla deweloperów i właścicieli agencji nieruchomości ważnym jest, co będzie się działo po 1 stycznia przyszłego roku. Minister Dziekoński jednoznacznie stwierdził, że "nowelizacja nie stwierdza, że certyfikat musi być dołączony do aktu notarialnego. Czy certyfikat będzie czy też nie zadecydują relacje rynkowe a nie przymus administracyjny."

Z ust ministra Dziekońskiego padło również zapewnienie, że Ministerstwo nie będzie tworzyło bazy certyfikowanych budynków i mieszkań. To - zdaniem Dziekońskiego - może godzić w interesy właścicieli bo to dane tzw. wrażliwe a poza tym tworzenie takich baz nie jest wymagane w Dyrektywie.

Minister Dziekoński próbował zakomunikować zebranym, że polityka rządu skierowana jest również do tych, którzy z różnych względów nie mają środków na to aby oszczędzać czy też prowadzić w swoich domach prac, które miałby zwiększyć ich efektywność energetyczną.

Dla Marii Dreger, reprezentującej Konfederację Budownictwa i Nieruchomości to zbyt krótkowzroczne spojrzenie na problem oszczędzania energii.

 

- Ludzie zadłużyli się na długie lata kupując domy i mieszkania - mówiła Dreger - Jednak kto uświadomi im, że do kosztów kredytu trzeba doliczyć co miesiąc koszty gazu, energii elektrycznej a ich ceny będą przecież ciągle coraz wyższe. Certyfikat ma również do spełnienia i rolę uświadamiającą - dodaje Maria Dreger.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.