Jeszcze do niedawna inwestorzy zagraniczni postrzegali lokowanie funduszy w polskie nieruchomości jako bardzo dobrą lokatę przynoszącą w krótkim czasie wysokie zyski. Mieszkania kupowały fundusze inwestycyjne, ale również osoby inwestujące swoje prywatne środki, często wspierając się kredytami uzyskiwanymi w polskich bankach na bardzo dobrych warunkach, z czego finansowali koszty remontu lub wykończenia mieszkania.
Jednak aktualne ceny nieruchomości obostrzenia w polityce udzielania kredytów hipotecznych oraz ogólny kryzys sprawiły, że zawiadywanie biznesem na odległość stopniowo przestało się opłacać zagranicznym nabywcom. Część z nich już teraz próbuje odzyskać zainwestowany kapitał - w najlepszej sytuacji są ci, którzy kupili mieszkania 3-4 lata temu, kiedy ceny były na tyle niskie, że nawet teraz można je sprzedać z zyskiem. Gorzej z nabywcami, którzy kupowali mieszkania dwa lata temu.
"Polska" pisze, że w niemal stu procentach z Polski wycofał się kapitał spekulacyjny, czyli inwestorzy, którzy liczyli na zarobek rzędu 30-50 proc. w ciągu roku na szybko drożejących mieszkaniach.
Lepiej wygląda natomiast sytuacja z nieruchomościami komercyjnymi. W tym segmencie zainteresowanie jest wyższe niż w sektorze mieszkaniowym.