To nie będzie tradycyjne muzeum. Nie będzie to też przyspieszony kurs historii miasta. Bogatej historii Lublina nie da się streścić. - Nie chcemy epatować datami, bo to ludziom chyba wyda się nudne - tłumaczy Michał Krawczyk, który kieruje biurem marketingu miasta.
W zabytkowych Piwnicach pod Fortuną w kamienicy przy Rynku 8 dziś działa antykwariat. Część pomieszczeń, jest zamknięta na głucho. Krawczyk i władze miasta liczą, że w 2011 roku zabytkowe wnętrza będą jedną z największych atrakcji turystycznych Lublina. Wiosną pojawił się pomysł, by piwnice przekształcić w multimedialne muzeum.
- Chcemy opowiedzieć o historii miasta młodym ludziom. Nie będzie chronologii. Każda sala będzie poświęcona odrębnemu tematowi z przeszłości Lublina - wyjaśnia Krawczyk.
Piwnice nie są duże, mają 210 m. kw. Dlatego przed autorami scenariusza (to pracownicy biura marketingu, Ośrodka Brama Grodzka - Teatr NN i dr Sławomir Baczewski z wydziału humanistycznego UMCS) stanęło trudne zadanie. Jak z tego wybrnęli? Dziennikarze "Gazety" widzieli gotowy projekt muzeum.
Do podziemi będzie się wchodzić od podwórka kamienicy przy Rynku 8. W pierwszej sali nazwanej "Centrum i peryferia" na projektorach multimedialnych zobaczymy Lublin z XVI wieku, u szczytu świetności i bogactwa, gdy był jednym z najważniejszych miast Polski. Nie może zabraknąć tu kopii aktu Unii Lubelskiej z 1569 r.
Dalej w największym pomieszczeniu Piwnic pod Fortuną przeniesiemy się w czasie do domu bogatego lubelskiego mieszczanina z XVI/XVII w. W komnacie zasiądziemy na bogato zdobionym krześle, by na ekranie zobaczyć krótki film o życiu lublinian sprzed ponad 400 lat. Wszystko przy dźwiękach renesansowej lutni. Ten, kto będzie chciał, może wyjść z komnaty ze staropolskimi przepisami kulinarnymi.
Nie może zabraknąć wielokulturowego wątku historii Lublina, któremu poświęcone będą trzy sale - pierwsza katolikom i protestantom, druga prawosławnym i unitom, a trzecia Żydom. Wymiar symboliczny tej ekspozycji nada... tynk, który przy wejściu do ciągu tych sal będzie gładki. Stopniowo jego powierzchnia będzie stawać się porowata, by w sali "żydowskiej" kończyć ścianę grubą, porowatą, jakby nadżartą kwasem płytą przypominającą macewę, a symbolizującą zagładę lubelskich Żydów w czasie II wojny światowej.
Nie zabraknie historii z pomroków dziejów, gdy w Lublinie z powodzeniem prosperował kat. W sali "Podziemia i mroki" zobaczymy narzędzia tortur, loch pod Trybunałem, w którym gnili złoczyńcy, historie ludzi z miejskiego marginesu.
Na ścianach piwnic zawisną 23 monitory, na których obejrzymy multimedialne prezentacje. Będzie ich blisko 30. To nie wszystko. Sami będziemy mogli zrobić dla siebie pamiątkę z muzeum: na specjalnej maszynie odbić własnoręcznie reprodukcję ryciny z widokiem Lublina Abrahama Hogenberga z 1617 roku, albo przystawić na papierze pieczęć rzemieślniczego cechu.
- Piwnice pod Fortuną mogą okazać się marketingowym strzałem w dziesiątkę. Pokazanie historii Lublina w tak niekonwencjonalny sposób na pewno będzie atrakcyjne dla turystów - uważa Adam Wasilewski, prezydent Lublina.
Zanim do piwnic wejdą pierwsi zwiedzający zabytek musi przejść gruntowny remont. Renowacja i instalacja ekspozycji będzie kosztować 3,2 miliona złotych. Prace mają zacząć się już wiosną 2010 roku i potrwają równo rok. Jest tylko jedno drobne ale...
- Złożyliśmy wniosek o dofinansowanie prac z Regionalnego Programu Operacyjnego. Liczymy, że dzięki temu miasto z własnej kieszeni wyłoży na muzeum 1 mln zł - mówi Krawczyk. Przyznaje jednak, że jeśli urząd marszałkowski odrzuci wniosek miasta, to projekt muzeum powędruje na półkę.
Na początku przyszłego roku będzie wiadomo, czy miasto dostanie pieniądze na muzeum.