"Rodzina na swoim" w 2010 r. bez zmian

Czy osoby samotne będą mogły w tym roku sięgnąć po budżetową dopłatę do kredytu mieszkaniowego? Rząd wciąż nie podjął decyzji w tej sprawie, podobnie jak w sprawie wyłączenia z programu rynku wtórnego.

Objęcie dopłatą singli zapowiedział trzy miesiące temu szef doradców premiera Michał Boni. Zaś wiceminister infrastruktury Piotr Styczeń oceniał, że na modyfikację programu "Rodzina na swoim" osoby samotne będą musiały zaczekać do połowy 2010 r. Resort rozważa też wyłączenia z tego programu na dwa, trzy lata rynku wtórnego. W tym czasie państwo wspomagałoby dopłatą do kredytu zakup wyłącznie nowych mieszkań bądź budowę domów. Ta zmiana zaczęłaby obowiązywać nie wcześniej niż od 1 stycznia 2011 r.

Według min. Stycznia, żaden z tych terminów nie jest jeszcze zagrożony. Sęk w tym, że nie jest wcale takie pewne, czy rząd zdecyduje się na tego typu zmiany w programie. W piątek w rozmowie z "Gazetą" Styczeń przyznał, że nie widzi takiej potrzeby. Dlaczego? Według min. Stycznia, w 2009 r. akcja kredytowa osiągnęła zakładany przez rząd poziom 30-40 tys. kredytów z dopłatą rocznie. I w tym roku należałoby go jedynie utrzymywać, a nie zwiększać (np. umożliwiając singlom sięgnięcie po dopłatę). Chodzi o to, by nie obciążyć nadmiernie budżetu.

Styczeń nie wyklucza, że pilniejsze może się okazać "wzmocnienie programu", czyli podniesienie dopuszczalnej ceny m kw. kupowanych mieszkań. Wyjaśnijmy, że jest to wskaźnik, którego podstawą są koszty zakończonych budów. A te koszty topnieją od roku wskutek spadku cen materiałów budowlanych i robocizny. W efekcie, najpewniej już w drugim kwartale, spadnie limit cen mieszkań. Styczeń obawia się, że ten spadek może być na tyle gwałtowny, że dopłatami będą objęte nieliczne mieszkania.

Styczeń poinformował nas również, że jak dotąd przeważa opinia, że rynek wtórny nie powinien być wyłączany z programu. Nie znacza to, że resort ten pomysł całkowicie zarzucił. Będzie on jednak rozważany tylko wówczas, gdyby wydatki na dopłaty okazały się zbyt duże. W 2009 r. po kredyt mieszkaniowy, w którego spłacie pomaga państwo w ramach programu "Rodzina na swoim", sięgnęło ponad 30 tys. rodzin. Pożyczyły one łącznie przeszło 5,4 mld zł. Bank Gospodarstwa Krajowego, który zarządza programem nie podał, ile pochłonęły dopłaty. Jednak bez względu na ich liczbę pieniądze muszą się znaleźć. W ustawie przewidziano bowiem, że z chwilą, gdy fundusz dopłat przez BGK jest wyczerpany, uruchamiana jest rezerwa budżetowa. W grę wchodzi też taka sytuacja, że dopłaty sfinansuje BGK z własnych środków, a budżet zwróci mu te pieniądze z odsetkami.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.