Państwo dopłaci 45 proc. do kolektora słonecznego

Najpewniej od lipca właściciele domów jednorodzinnych oraz wspólnoty mieszkaniowe będą mogły sięgnąć po 45-proc. dopłatę państwa do zakupu i montażu kolektorów słonecznych

Ściślej - Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFŚiGW) spłaci 45 proc. kredytu zaciągniętego przez właściciela domu lub wspólnotę na ten cel. Fundusz podpisze w czwartek stosowną umowę z sześcioma bankami, które zgodziły się na udział w tym programie. Na dopłaty do kolektorów słonecznych fundusz przeznaczy 300 mln zł, które wpłacają dostawcy energii z tytułu kary za niewywiązywanie się z obowiązku dostarczania tzw. zielonej energii.

Dowiedzieliśmy się, że kredytów z dopłatą mają zacząć udzielać w najbliższych dwóch miesiącach: Bank Ochrony Środowiska, Bank Polskiej Spółdzielczości, Spółdzielcza Grupa Bankowa, Krakowski Bank Spółdzielczy, Warszawski Bank Spółdzielczy oraz Mazowiecki Bank Regionalny. Dlaczego tylko banki spółdzielcze? Bo pozostałe, w tym m.in. PKO BP, nie były tym zainteresowane.

Rzecznik NFOŚiGW Witold Maziarz poinformował, że po dopłatę na zakup i montaż kolektora słonecznego mogą sięgnąć wyłącznie właściciele domów i wspólnoty mieszkaniowe niekorzystający z ciepła z sieci miejskiej. Maziarz zapewniał, że procedura nie będzie skomplikowana. Inwestor złoży w banku dwa wnioski - kredytowy oraz o dopłatę. Fundusz wypłaci ją po zakończeniu inwestycji. Oczywiście inwestor będzie ją musiał udokumentować. Prawdopodobnie bank zażąda protokołu podpisanego przez uprawnionego montażystę. - Dzięki kolektorom słonecznym spadną rachunki za energię. Te oszczędności pozwolą zaś spłacić kredyt w ciągu kilku lat - zachęca Maziarz.

Zakup i montaż kolektorów słonecznych to wydatek kilkunastu tysięcy złotych. Mogą dojść koszty ewentualnych przeróbek instalacji oraz specjalnej konstrukcji, która jest niezbędna w przypadku domów z płaskim dachem.

- Jednak zwłaszcza ci, którzy mają ogrzewanie elektryczne, nie powinni się długo zastanawiać. Inwestycja w kolektory słoneczne jest bardzo opłacalna - przyznała prof. Dorota Chwieduk z Instytutu Techniki Cieplnej na Politechnice Warszawskiej w czasie środowej konferencji firmy Velux. Z kolei ten producent okien do poddaszy przekonywał, że także i one mogą być źródłem darmowej energii, jeśli pozyskują ją ze słońca. Chodzi o to, że są specjalne okna, które zainstalowane od południa w sezonie grzewczym pozyskują więcej energii, niż jej tracą.

Według Instytutu Energetyki Odnawialnej najwięcej kolektorów słonecznych sprzedaje się u nas w województwach małopolskim i śląskim. Prof. Chwieduk zapewnia, że nie mają na to wpływu warunki nasłonecznienia, bo są one podobne

w całym kraju. Poza tym kolektory czerpią energię ze słońca także w pochmurne dni.

- Słońce jest naszym największym naturalnym źródłem energii, niewyczerpanym przez blisko 5 mld lat - mówiła pani profesor.

W Veluksie przytaczają też opinię prof. Richarda Pereza z SUNY Atmospheric Sciences Research Center, który uważa, że jeśli do 2050 r. uda się osiągnąć 30-proc. współczynnik wydajności kolektorów słonecznych i ogniw fotowoltaicznych, to powierzchnia obszarów zurbanizowanych w zupełności wystarczy do pozyskania potrzebnej ilości energii ze słońca. Np. w Nowym Jorku 20 proc. powierzchni miejskich dachów wystarczyłoby do przetworzenia energii słonecznej w energię elektryczną wykorzystywaną w mieście.

Naukowcy oceniają, że gdyby na każdym domu w Europie zainstalowano po jednym kolektorze, to do atmosfery nie trafiłoby tyle dwutlenku węgla, ile wytwarza 20 mln samochodów.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.