Kredyt z dopłatą do wzięcia

Ministerstwo Infrastruktury zawiesiło prace nad projektem ustawy, która miała zwiększyć dostępność kredytu mieszkaniowego z budżetową dopłatą do odsetek - dowiedziała się ?Gazeta?. Ale i tak z tej dopłaty może korzystać coraz więcej kredytobiorców

Ujawniony przez ten resort w lutym tego roku plan dotyczący nowelizacji ustawy o finansowym wsparciu rodzin w nabywaniu własnego mieszkania zakładał m.in. objęcie nią także osób samotnych. Obecnie z budżetowego dofinansowania kredytów mieszkaniowych (budżet przez osiem lat ma spłacać mniej więcej połowę odsetek) mogą skorzystać tylko małżeństwa i osoby wychowujące dzieci. Tymczasem coraz więcej Polaków najpierw myśli o zdobyciu wykształcenia oraz pracy i mieszkania, a dopiero potem o małżeństwie i dzieciach.

Dlaczego Ministerstwo Infrastruktury zrezygnowało z tego planu? Z naszych informacji wynika, że prawdopodobnie w obawie przed znacznym wzrostem wydatków. Resort pracuje obecnie nad projektem ustawy, w którym chce pójść na rękę posiadaczom książeczek mieszkaniowych (jest ich jeszcze ok. 1,5 mln). Ci, których banki odprawiają z kwitkiem, gdyż nie są w stanie sfinansować części kosztów zakupu mieszkania, będą mogli wykorzystać wypłaconą wcześniej premię gwarancyjną jako wkład własny.

Być może dzięki temu rozwiązaniu więcej rodzin skorzysta z dopłaty do kredytu. Do niedawna sięgały po nią nieliczne - w 2007 r. tylko niespełna 4 tys. Jednak w tym roku tego typu kredyt wyraźnie zyskuje na popularności - skorzystało z niego już przeszło 3,4 tys. osób do końca lipca. - Warto się o taki kredyt postarać, bo na dopłacie można zaoszczędzić nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych - mówi Paweł Majtkowski z firmy brokerskiej Expander. Przyznaje on jednak, że dla wielu potencjalnych chętnych barierą nie do przeskoczenia jest ustawowe kryterium kosztowe. Rzecz w tym, że cena mieszkania lub koszt budowy domu nie może przekroczyć średniego kosztu budowy dla województwa lub miasta wojewódzkiego. Wprawdzie ubiegłoroczna nowela podniosła ten wskaźnik o 30 proc., ale w największych miastach rzeczywiste ceny mieszkań i tak są o wiele wyższe. Np. w Krakowie z kredytu z dopłatą skorzystały do tej pory tylko cztery rodziny, we Wrocławiu i Gdańsku - po sześć.

O dalszym ustawowym złagodzeniu kryterium kosztowego rząd nawet nie chce słyszeć. Jednak i bez tego w tym roku te dysproporcje stopniały. - Okazuje się, że o ile średnie ceny mieszkań i domów są dziś na podobnym poziomie jak rok temu, to określane przez wojewodów koszty budowy wzrosły. Tym samym zdobycie dopłaty stało się łatwiejsze - wyjaśnia Majtkowski.

W Banku Gospodarstwa Krajowego, za którego pośrednictwem budżet dopłaca do kredytów, dowiedzieliśmy się, że dotąd sięgały po nie głównie rodziny z małych miast na budowę niewielkiego domu lub zakup mieszkania na rynku wtórnym. - Gdy kupowany jest gotowy dom, to w limicie musi zmieścić się pełna cena domu wraz z działką. Gdy jednak jest on budowany samodzielnie, w limicie zmieścić muszą się już tylko same koszty budowy, co jest znacznie łatwiejsze - tłumaczy Majtkowski popularność kredytu z dopłatą wśród inwestorów indywidualnych.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.