Ulga odsetkowa i "ulgowe trupy"

Nawet kilka tysięcy złotych rocznie można oszczędzić dzięki ostatniej podatkowej uldze mieszkaniowej. Warto się o nią postarać.

Tak źle jeszcze nigdy nie było. Źle, jeśli chodzi o ulgi podatkowe związane z budownictwem mieszkaniowym. W 2006 r. obowiązuje już tylko jedna taka ulga. Inaczej mówiąc, tylko na jedną ulgę mieszkaniową można się w tym roku załapać. Chodzi o ulgę odsetkową. Pozostałe to "ulgowe trupy". Można z nich korzystać w ramach tzw. praw nabytych, odliczając nowe wydatki (ulga za systematyczne oszczędzanie w kasie mieszkaniowej), albo też odpisując to, czego w poprzednich latach nie zdołaliśmy sobie odliczyć, bo np. zabrakło nam podatku.

W przyszłym roku pewnie będzie jeszcze gorzej. Nie będzie już żadnej żywej ulgi. Kto się jednak załapie na ulgę odsetkową w tym roku, może być sporo do przodu.

Bądź gotowy do budowy

Wszystko wskazuje na to, że z końcem tego roku z katalogu ulg podatkowych zniknie ostatnie odliczenie związane z budownictwem mieszkaniowym, czyli ulga odsetkowa. Ulga pozwala odliczyć od dochodu wydatki na spłatę odsetek od kredytów mieszkaniowych. Dzięki niej kredyty takie są zatem trochę tańsze. Z naszych wyliczeń wynika, że dzięki uldze odsetkowej w ciągu roku można oszczędzić kwotę odpowiadającą mniej więcej jednej racie kredytu. Inaczej mówiąc, ulga spłaca za podatnika rocznie jedną ratę kredytu. To zawsze coś.

Niestety, Ministerstwo Finansów zaproponowało likwidację ulgi odsetkowej. Propozycję tę poparł już rząd. Teraz czeka ona jeszcze na zgodę parlamentu i prezydenta. I pewnie ją dostanie, choć likwidacja ulgi trochę kłóci się z programem PiS i rządu budowy w ciągu kilku lat 3 mln mieszkań.

Co to wszystko oznacza dla podatnika? Ano to, że jeśli nosi się z zamiarem kupna domu bądź mieszkania za pieniądze z kredytu, powinien rozważyć, czy nie warto tego zrobić jeszcze w tym roku. Po to, by zaklepać sobie na długie lata podatkową ulgę na spłatę odsetek od kredytów mieszkaniowych. Bo nawet jeśli ulga zniknie z końcem 2006 r., to podatnicy, którzy nabędą do niej prawo przed tym terminem, będą mogli odpisywać od dochodu spłacone odsetki od swojego kredytu do końca 2027 r. A kto wie, może jeszcze dłużej, bo odebranie podatnikom w 2027 r. prawa do ulgi w sytuacji, gdy pod jej rządami zaciągnęli kredyt na 30 lat z terminem spłaty powiedzmy w 2036 r., mogłoby zostać zakwestionowane przez Trybunał Konstytucyjny jako niezgodne z ustawą zasadniczą odebrania podatnikom praw nabytych.

Wszystko przez to, a raczej dzięki temu, że ulga odsetkowa nie jest ograniczona czasowo. Oznacza to, że podatnik może z niej korzystać przez cały okres spłaty odsetek od kredytu mieszkaniowego. Nawet jeśli ma to trwać wiele lat. Osobom, które korzystają z ulgi, zapowiedź jej likwidacji raczej więc nie spędza snu z powiek.

Ci, którzy dopiero zamierzają wejść w kredyt, nie powinni jednak z tym zbyt długo zwlekać. Najwyższa pora zacząć konkretyzować inwestycję - wybrać lokalizację, projekt domu, przeglądać oferty banków itp. No i oczywiście poznać warunki, które trzeba spełnić, by skorzystać z ulgi.

Przede wszystkim więc trzeba wiedzieć, że ulga nie obejmuje rynku wtórnego. Dzięki niej można odliczyć od dochodu wydatki na spłatę odsetek od kredytu na zakup nowego domu lub mieszkania albo na ich budowę. W grę wchodzi jeszcze rozbudowa domu, przekształcenie lokalu niemieszkalnego w mieszkalny, nadbudowa lub rozbudowa budynku na cele mieszkalne, wreszcie wniesienie wkładu do spółdzielni mieszkaniowej.

Ulgę odsetkową odlicza się od dochodu. Ulga obejmuje odsetki od kredytu w wysokości do 189 tys. zł. Jeśli kredyt jest wyższy, podatnik odliczy odsetki przypadające na jego część, czyli na kwotę 189 tys. zł.

W ramach ulgi odsetkowej odliczeniu podlegają odsetki zapłacone łącznie przez oboje małżonków. Jeżeli po zakończeniu roku małżonkowie będą się rozliczać z podatku osobno, to każde z nich odliczy sobie taką część zapłaconych odsetek, jaką wskażą we wniosku zawartym w zeznaniu rocznym. Mogą oczywiście zdecydować, że całe odsetki od dochodu odliczy sobie jedno z nich.

Niektóre kredyty "wyłączono" z ulgi. Nie można zatem odliczyć odsetek od kredytów:

udzielanych ze środków Krajowego Funduszu Mieszkaniowego towarzystwom budownictwa społecznego oraz spółdzielniom mieszkaniowym na przedsięwzięcia inwestycyjno-budowlane mające na celu budowę mieszkań na wynajem oraz udostępniania lokalu mieszkalnego na zasadach spółdzielczego lokatorskiego prawa do lokalu na podstawie przepisów o niektórych formach popierania budownictwa mieszkaniowego;

udzielanych przez kasy mieszkaniowe na zasadach określonych w przepisach o niektórych formach popierania budownictwa mieszkaniowego;

udzielanych na usuwanie skutków powodzi na zasadach określonych w przepisach o dopłatach do oprocentowania kredytów bankowych udzielanych na usuwanie skutków powodzi;

objętych wykupem odsetek ze środków z budżetu państwa na zasadach określonych w przepisach o pomocy państwa w spłacie niektórych kredytów mieszkaniowych, refundacji bankom wypłaconych premii gwarancyjnych;

wykorzystanych na nabycie gruntu lub prawa wieczystego użytkowania gruntu w związku z inwestycją budowlano-mieszkaniową.

Ulgi nie dostanie też podatnik, który wcześniej korzystał z ulg: budowlanej, na zakup działki pod budowę oraz za oszczędzanie w kasie mieszkaniowej. Prawo do ulgi nie przysługuje też osobom, których mąż lub żona korzystali wcześniej z którejś z tych ulg.

Z ulgi można skorzystać dopiero po zakończeniu inwestycji (zakończenie inwestycji musi być potwierdzone np. pozwoleniem na użytkowanie budynku mieszkalnego albo umową w formie aktu notarialnego o przeniesieniu na podatnika własności nowo wybudowanego budynku lub lokalu mieszkalnego). Oznacza to, że podatnik może odliczać odsetki dopiero w pierwszym zeznaniu rocznym składanym po uzyskaniu prawa do ulgi, czyli - inaczej mówiąc - w pierwszym zeznaniu składanym po zakończeniu inwestycji. Oczywiście w zeznaniu tym odliczeniu będą podlegały także odsetki zapłacone w czasie trwania inwestycji. Odsetkowicz ma przy tym trochę więcej obowiązków niż podatnik nie korzystający z ulgi na spłatę odsetek. Co roku obok zwykłego zeznania rocznego musi wypełnić ulgowy formularz PIT-D oraz dodatkowo przy pierwszym rozliczeniu z ulgą odsetkową specjalny formularz PIT-2K. To tu informuje urząd skarbowy o inwestycji, na którą zaciągnął kredyt i o samym kredycie. Dodatkowo co roku trzeba wystąpić do banku o przygotowanie zestawienia spłaconych w danym roku odsetek. A banki z reguły każą sobie dodatkowo płacić za ten dokument.

Ulga odsetkowa nie gwarantuje jakichś wielkich pieniędzy (pod tym względem bardzo daleko jej do dawnej ulgi budowlanej) - ale dobre nawet oszczędzone dzięki niej kilkaset złotych rocznie. A może być więcej. Wszystko zależy od wysokości spłacanych odsetek. Tak czy inaczej przez lata spłaty kredytu może się z tego zrobić całkiem pokaźna sumka.

W miejsce ulgi odsetkowej mają się pojawić specjalne kredyty mieszkaniowe z dopłatą. Sejm niedawno przyjął ustawę w tej sprawie, która zapewne wejdzie w życie jesienią. Dzięki ustawie kupujący mieszkania i budujący domy na kredyt przez osiem lat spłaty będą mogli płacić mniej niż połowę odsetek. Niestety, dopłata dotyczyć będzie tylko kredytów złotowych. I tylko niektórych inwestycji mieszkaniowych. Odpadają drogie mieszkania (w Warszawie z ceną za metr powyżej 4 tys. zł, a więc w praktyce chyba wszystkie) i domy o powierzchni przekraczającej 140 m kw. Zaleta jest taka, że kto się mimo tych ograniczeń załapie na kredyt z dopłatą i zrobi to przed końcem roku, czyli w okresie, kiedy jeszcze będzie obowiązywała ulga odsetkowa, będzie mógł prawdopodobnie korzystać z obu tych "zasilaczy" jednocześnie. A to już by było naprawdę coś.

Remontowe i inne prawa nabyte

2006 r. jest pierwszym rokiem, w którym nie ma już "ukochanej" ulgi podatników, czyli ulgi remontowej. W poprzednich latach co roku korzystało z niej średnio 6-8 mln podatników. Oszczędzali dzięki niej w sumie 2-3 mld zł rocznie. Teraz po uldze zostało już tylko wspomnienie. Nie można się na nią załapać, nie można odliczać tegorocznych wydatków remontowych, ale...

Jest pewnie sporo podatników, którzy w poprzednich trzech latach (bo ulga była trzyletnia) włożyli w remont swoich domów i mieszkań pokaźne kwoty pieniędzy. Tak duże, że dotąd nie zdołali ich w całości odliczyć, bo po prostu mieli za mały podatek. To, czego nie odliczyli, mogą odliczyć w tym roku. I ewentualnie w kolejnych latach. Do skutku, czyli do ostatecznego odliczenia przysługującej im ulgi. Muszą tylko pamiętać o podstawowych zasadach korzystania z ulgi remontowej. A więc przede wszystkim o jej limitach. To 5 tys. 670 zł w przypadku remontu domu i 4 tys. 725 zł - mieszkania. Limity ulgi były wyższe, jeśli podatnik remontował też instalację gazową - dodatkowo 945 zł. Odliczeniu od podatku podlegało 19 proc. wydatków na remont. Aby wykorzystać pełne limity, trzeba było wydać 29 tys. 842 zł 11 gr w przypadku remontu domu i 24 tys. 868 zł 42 gr, gdy remontowane było mieszkanie (to kwoty wydatków nieuwzględniające remontu instalacji gazowej). Kto wydał mniej, odliczał mniej - 19 proc. wydatków remontowych. Trzeba pamiętać, że były to limity trzyletnie. Obowiązywały w latach 2003-05. Wydatki odliczone w ramach ulgi remontowej w tych trzech latach, wraz z tym co ma być odliczone w 2006 r. nie mogą pod żadnym pozorem przekroczyć tych limitów.

Dla porządku warto jeszcze przypomnieć, że ulga remontowa obejmowała wydatki na materiały budowlane, takie jak: farby, kleje, glazura, terakota, parkiet, panele podłogowe, tapety, gips, cement, szpachle, fugi itp. Liczył się też zakup i wymiana drzwi, okien, kaloryferów, wanien, brodzików, kabin prysznicowych, baterii, umywalek, misek klozetowych, bidetów itp. Odliczeniu podlegało niemal wszystko to, co stanowiło trwałe wyposażenie domu czy mieszkania. Do tego usługi remontowe. Nie tylko malowanie, cyklinowanie, lakierowanie czy układanie glazury, ale także tynkowanie domów czy ich ocieplanie. Nie można było natomiast odliczać wyposażenia mieszkania: mebli (tu wyjątkiem były szafy wnękowe i szafka pod zlew w kuchni), sprzętu RTV i AGD (wyjątek: kuchenka gazowa), dywanów, zasłon, pościeli itp. Narzędzi do remontu też nie.

Na wszystko to, co podatnik odliczał w ramach ulgi remontowej, potrzebne były faktury VAT. Ulga w pewnym sensie cywilizowała więc rynek materiałów i usług remontowych. Osoby korzystające z ulgi nie kupowały materiałów budowlanych od firm działających w szarej strefie. Także za usługi ekip remontowych żądały faktur VAT. Dzięki temu do kasy państwa trafiały pieniądze z VAT zawartego w cenie robót remontowych, a także parkietów i paneli podłogowych, farb, klejów, lakierów, glazur, terakot, drzwi, okien, tzw. białego montażu... Jak to wygląda po likwidacji ulgi remontowej?

Na razie sytuację ratuje częściowo ustawa o zwrocie VAT na materiały budowlane. Ma ona zrekompensować podatnikom wzrost VAT na materiały budowlane związany z naszym wejściem do UE. Każdy, kto kupił materiały budowlane, które przed 1 maja 2004 r. objęte były 7-proc. stawką VAT, a teraz obłożone są stawką 22 proc., i ma na to fakturę, może się ubiegać o zwrot VAT odpowiadający różnicy pomiędzy stawkami 22 i 7 proc. Nadal więc opłaca się zbierać faktury za np. cegły, pustaki, dachówki, cement, wapno, okna. Jeśli wydatki będą wysokie, można zyskać - a właściwie odzyskać - kilka, a nawet kilkanaście tysięcy złotych. Wysokość zwrotu zależy też od tego, czy remontowany był dom, czy mieszkanie.

Niestety, koło zwrotu trzeba się trochę nachodzić. Trzeba zrobić ksero faktur i aktu własności remontowanego mieszkania czy domu, wypełnić skomplikowany wniosek, zanieść to wszystko do urzędu skarbowego, który często na miejscu dokonuje wstępnej weryfikacji dokumentów (porównuje je z oryginałami). Często odsyła je "do poprawki" albo zmusza podatników do ich uzupełnienia. A na zwrot pieniędzy trzeba czekać nawet pół roku. Mimo wszystko jednak warto.

Ze starych ulg, tych, które zlikwidowano przed laty, warto jeszcze wspomnieć o odpisie za systematyczne oszczędzanie w kasie mieszkaniowej. Podatnicy, którzy się na nią załapali przed laty, ciągle jeszcze mogą odliczać od podatku swoje wydatki związane z oszczędzaniem. W ramach praw nabytych odliczają 30 proc. tych wydatków. Limit ulgi to 11340 zł, przy czym uwzględnia on odliczenia także z lat poprzednich. Wedle najnowszych danych Ministerstwa Finansów w rozliczeniu podatkowym za 2005 r. skorzystało z niej niespełna 15 tys. osób.

Copyright © Agora SA