Jak radzić sobie z kredytem?

Zewsząd cisną cię raty za mieszkanie, kredyt samochodowy, pralkę, lodówkę i telewizor, karty kredytowe? Uważaj, byś nie znalazł się na bankowej czarnej liście!

Co o tym sądzisz? Napisz: listydogazety@gazeta.pl

Czekamy na Wasze listy. Napisz: pytanie o kryzys@gazeta.pl

Gra na zwłokę w relacjach z bankiem jest ryzykowna. Jeśli sam się zorientuje, że ma do czynienia z niesolidnym klientem, który nie spłaca rat lub mocno je opóźnia, zaczną się kłopoty. I nie ma tu znaczenia, czemu nie płacisz. Banku nie interesuje, że straciłeś pracę czy przeceniłeś swoje możliwości finansowe.

Na początek znajdziesz się w bazie niesolidnych dłużników. Banki korzystają z dwóch dużych baz: Biura Informacji Kredytowej oraz Krajowego Rejestru Długów.

BIK został powołany przez banki i Związek Banków Polskich 11 lat temu. Prowadzi cała twoją historię kredytową: gromadzi informacje, gdzie brałeś pożyczki, w jakiej wysokości i czy spłacasz je w terminie. Są tam dane o 52 mln rachunków kredytowych należących do 21 mln osób.

Na podobnych zasadach działa Krajowy Rejestr Długów. Trafić do niego możesz, jeśli nie zapłacisz w terminie rachunku przekraczającego 200 zł, czyli np. przez trzy miesiące zalegasz z czynszem za mieszkanie.

Wylądowanie na czarnej liście to plama na długie lata. Może sprawić, że żaden inny bank nie udzieli ci kredytu. Odpadnie możliwość zakupów na raty. W przypadku kredytu hipotecznego trzeba się nawet liczyć z utratą mieszkania, które zostanie zlicytowane przez komornika za ułamek wartości.

Są jednak sposoby na zmniejszenie obciążenia domowego budżetu, choćby do momentu, kiedy zacznie nam się powodzić odrobinę lepiej. Jakie?

Jeden kredyt zamiast kilku

Doradcy finansowi polecają np. spłatę wszystkich kredytów kredytem konsolidacyjnym. O co chodzi? Zbierasz wszystkie pożyczki do kupy i spłacasz je jednym kredytem. Tego typu kredyt, nawet na 30 lat, oferuje większość banków. Wydłużysz wówczas okres kredytowania i dzięki temu znacznie zmniejszysz miesięczną ratę.

Kiedy kredyt konsolidacyjny się opłaci? Jak tłumaczy Robert Pepłoński, szef Domu Kredytowego "Notus", wszystkie pożyczki czy kredyty uzyskiwane tzw. szybką ścieżką, czyli przy minimum formalności, w 15 minut, gdy kredytobiorca pokazuje tylko dowód - wiążą się z wysokimi kosztami. Trzeba płacić bankowi duże prowizje i wysokie oprocentowanie.

- Na przykład kredyt samochodowy może kosztować 12-14 proc. w skali roku, kredyty na zakup sprzętu AGD/RTV - ok. 22 proc., a zadłużenie na karcie kredytowej sięga aż 23 proc. Natomiast oprocentowanie kredytu konsolidacyjnego nie powinno przekroczyć 9-10 proc - opowiada Pepłoński.

PRZYKŁAD. Spłacasz 30-letni kredyt mieszkaniowy. Musisz oddać bankowi za mieszkanie jeszcze ok. 346,6 tys. zł. Oprócz tego masz do spłaty kredyt na samochód - 27,5 tys. zł, pożyczkę konsumpcyjną na ok. 17,2 tys. zł. i dług na karcie kredytowej 5 tys. zł. Raty spłaty wynoszą odpowiednio: 2230 zł, 750 zł, 544 zł i 400 zł. Co miesiąc oddajesz więc do banków przeszło 3,9 tys. zł.

Zdaniem Pepłońskiego dzięki kredytowi konsolidacyjnemu zaciągniętemu na 30 lat, płaciłbyś co miesiąc "tylko" nieco ponad 2,7 tys. zł.

- Oczywiście korzyść z kredytu konsolidacyjnego zależy od indywidualnego przypadku każdego klienta - zastrzega Pepłoński. W tym przykładzie owa korzyść wyniosła blisko 1,2 tys. zł, co oznacza, że obciążenie spłatą kredytów zmalało miesięcznie o ok. 30 proc.

Ale uwaga! Nie zawsze może być tak różowo. Ze względu na kryzys finansowy banki podniosły swoje marże (marża to część oprocentowania kredytu stanowiąca zysk banku). Co za tym idzie, dla niektórych osób zamiana wielu kredytów w jeden może okazać się nieopłacalna. Dziać się tak może, gdy np. ktoś zaciągnął kredyt na mieszkanie dwa lata temu, gdy marże były niskie, i to ten kredyt stanowi większość jego zadłużenia.

Jeszcze większe problemy pojawią się, kiedy kredyt na mieszkanie masz we frankach szwajcarskich. Obecnie zaciągnięcie pożyczki w tej walucie jest bardzo utrudnione, gdyż banki mają większe wymagania dotyczące m.in. zdolności kredytowej. Banki zamiast franka (w którym raty są ciągle niższe) zaproponują złotówkę (raty są wyższe). Konsolidacja w takim przypadku też raczej nie przyniesie oszczędności.

Wniosek? - Kredyt konsolidacyjny może zmniejszyć obciążenie kredytowe. Nie jest jednak powiedziane, że w każdym przypadku. Dlatego przed podjęciem decyzji należy dokładnie policzyć, czy operacja jest opłacalna - radzi Pepłoński. - Tym bardziej że towarzyszą jej koszty, np. prowizja banku, ubezpieczenia nieruchomości do czasu wpisania hipoteki do księgi wieczystej oraz wycena. Trzeba się przygotować na wydatek nawet tysiąca złotych.

Jak to zrobić

Nawet jeśli konsolidacja przyniosłaby ci zyski, uzyskanie kredytu konsolidacyjnego nie jest takie łatwe jak jeszcze dwa, trzy miesiące temu. Winnym jest tu oczywiście znów kryzys na rynkach finansowych.

- Występując do banku o kredyt konsolidacyjny, będziemy traktowani jak osoba ubiegająca się o całkowicie nową pożyczkę, w związku z tym będziemy musieli przejść cały proces oceny zdolności kredytowej - przyznaje doradca Notusa.

Ponieważ banki bardzo ostrożnie oglądają teraz każdą pożyczaną złotówkę czy franka, wiele osób zgody na kredyt konsolidacyjny zwyczajnie nie dostanie.

Podstawowym warunkiem uzyskania takiego kredytu jest posiadanie nieruchomości, na której mógłby zabezpieczyć się bank.

Procedura uzyskania kredytu konsolidacyjnego nie różni się znacząco od procedury uzyskania innych kredytów hipotecznych. Oprócz dokumentów potrzebnych do zbadania zdolności kredytowej (np. zaświadczenia o zatrudnieniu i zarobkach), potrzebne będą również dokumenty dotyczące nieruchomości (akt notarialny, odpis księgi wieczystej), a także dokumenty dotyczące spłacanych wierzytelności (m.in. umowy kredytów i pożyczek, numery kont do spłaty, potwierdzenia spłaty wcześniejszych rat i ewentualnie opinia o spłacanych zadłużeniach).

- Z takim kompletem dokumentów możemy udać się do doradcy finansowego lub banku w celu złożenia odpowiedniego wniosku kredytowego. Wymaga to sporo zachodu, ale jeśli się uda, korzyści mogą być całkiem spore - radzi Pepłoński.

Co jeszcze mogę dla ciebie zrobić?

Takie pytanie stawia w reklamie jeden z banków. W razie kłopotów z wypłacalnością, zamiast kredytu konsolidacyjnego - możesz liczyć właśnie na... wyrozumiałość banku, w którym jesteś zadłużony. Bankowcy twierdzą, że nie zależy im na stosowaniu represji. Najważniejsze, by w momencie powstania jakiegokolwiek zagrożenia dalszej regularnej spłaty rat kredytu, natychmiast skontaktować się z bankiem, zanim jeszcze powstaną zaległości.

To ważne z kilku powodów, m.in. dlatego, że zobowiązanie nie jest jeszcze wtedy powiększone o dużo wyższe odsetki od tzw. zobowiązania przeterminowanego. W sytuacji, gdy mamy już kilkumiesięczne zaległości w spłacie rat, rozmowy są trudniejsze.

Jak zareaguje bank, gdy zgłosisz mu problem ze spłatą kredytu? Większość banków proponuje obniżenie miesięcznych rat, np. dzięki wydłużeniu okresu kredytowania. Inną drogą wyjścia z kłopotów jest karencja w spłacie kredytu. Przez kilka miesięcy mógłbyś spłacać tylko odsetki. Jeśli podpiszesz nowy harmonogram spłat - dotrzymuj go. Bank może ci nie dać drugiej szansy.

Uprzedź komornika, sprzedaj mieszkanie

W ostateczności możesz rzecz jasna sprzedać mieszkanie w celu spłacenia kredytu. - Bankowi jest to nawet na rękę, bo szybciej odzyskuje swoje pieniądze - mówi Pepłoński.

Według niego sprzedaż mieszkania obciążonego hipoteką nie jest skomplikowana. Trzeba tylko uzyskać w banku zaświadczenie o całkowitej kwocie pozostałej do spłaty. Nabywca mieszkania wpłaca te pieniądze na konto banku, a nadwyżkę - na konto sprzedającego. Jeśli kupujący korzysta z kredytu, wydaje swojemu bankowi odpowiednie dyspozycje przelewów.

Samodzielna sprzedaż mieszkania to znacznie lepsze rozwiązanie niż zaprzestanie spłaty kredytu hipotecznego. Bank i tak lokal ci zabierze. Bankowe przepisy umożliwiają mu szybkie nasłanie na ciebie komornika. Wtedy trzeba oddać nie tylko pożyczone pieniądze, ale jeszcze karne odsetki i pokryć koszt pracy komornika. Jeśli nie mamy pieniędzy, nieruchomość sprzedaje się na licytacji w sądzie. Dodajmy, że cena wywoławcza to trzy czwarte wartości nieruchomości określonej przez rzeczoznawcę. Dłużnik otrzyma po licytacji tylko to, co zostanie po spłaceniu wszystkich długów objętych egzekucją.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.