Mieszkanie dla studenta

Studencie! Rozpoczynasz studia i zastanawiasz się, jakie lokum będzie dla ciebie najlepsze? Przeczytaj nasz poradnik. Pomoże ci usystematyzować wiedzę i wybrać najlepszą opcję

Zobacz także:

Kredyt. I cię nie opuszczę aż do śmierci

Dodatkowe opłaty przy kupnie mieszkania

Jak kupować mieszkania na rynku pierwotnym i wtórnym

Lada moment rozpoczyna się nowy rok akademicki. To oznacza, że dla studentów już najwyższy czas pomyśleć nad znalezieniem odpowiedniego miejsca do mieszkania na czas nauki. Zastanów się jednak dwa razy, zanim zdecydujesz się na konkretne lokum. Warto bowiem dobrać je do swojego charakteru i potrzeb, żeby później nie szukać czegoś lepszego w trakcie roku szkolnego albo - co gorsza - w trakcie sesji.

Studenci mają kilka możliwości - od akademika i stancji po samodzielny wynajem lub współwynajmowanie wraz z innymi studentami. Jeśli pracujesz lub masz rodzinę, która jest gotowa wesprzeć twoje starania o mieszkanie, może warto zastanowić się nad kupnem własnego lokum? Rata kredytu może wynosić niewiele więcej niż opłaty za wynajem.

Tanie opcje mieszkaniowe

Dla osób, które nie są krezusami, najlepsze są: akademik oraz stancja. Są to stosunkowo tanie metody na mieszkanie podczas studiów.

Mieszkanie w akademiku ma swoje plusy i minusy. Niewątpliwym plusem jest to, że większość domów studenckich ma przyzwoity standard. Coraz częściej trafiają się akademiki, w których pokoje mają własne łazienki. Standardem są sale telewizyjne i sale do nauki, zdarzają się też "luksusy", jak np. sala bilardowa.

Kolejnym plusem studenckiego domu jest łatwa i szybka integracja z innymi studentami. Problem w tym, że często student dostaje przydział do mieszkania w pokoju z całkowicie nieznanymi osobami, z którymi niekoniecznie potrafi się od razu dogadać.

Kolejnym minusem mieszkania w akademiku jest czasami problem ze znalezieniem spokojnego miejsca do nauki. Co prawda są tam specjalne sale przeznaczone do tego, ale nie zawsze jest w nich odpowiednia liczba miejsc. Może nie jest to dużym problemem na początku semestru, ale może się okazać problemem, gdy tobie zaczną się już kolokwia, a inni dalej będą imprezować.

Wady akademika rekompensują niskie koszty. Miejsce w akademiku kosztuje już od 200 zł za miesiąc. Pokoje są zazwyczaj dwu-, trzy- lub czteroosobowe. Przykładowo w Akademii Ekonomicznej w Katowicach miejsce w pokoju trzyosobowym kosztuje 290 zł na miesiąc, za pokój dwójkę studenci zapłacą 330 zł, zaś za jedynkę 370 zł. Z kolei w warszawskiej Szkole Głównej Handlowej miejsce w trójce lub czwórce kosztuje 230 zł, w pokoju dwuosobowym - 265 zł, a w jedynce - 310 zł.

Niestety, o tej porze roku większość miejsc w akademikach jest już rozdysponowana. Ale niemal regułą jest, że wielu studentów próbuje zabezpieczyć sobie miejsce do mieszkania i rezerwuje miejsce w akademiku, a później z niego rezygnuje i wybiera np. mieszkanie studenckie. W ten sposób zwalniają się miejsca w domach studenckich i wraz z rozpoczęciem roku akademickiego na niektórych uczelniach istnieje możliwość otrzymania miejsca z odwołania. Jeśli więc wcześniej wystąpiłeś o miejsce w akademiku, ale go nie dostałeś np. ze względu na zbyt wysokie dochody, to masz szansę na to, że we wrześniu lub w październiku to ci się uda. Warto spróbować.

A może stancja?

Stancja, czyli mieszkanie przy rodzinie lub przy starszej osobie, to rozwiązanie dla tych studentów, którzy zagapili się z rezerwowaniem miejsc w akademikach. Przemawia za nią stosunkowo niski koszt (w zależności od miast zazwyczaj od około 250 do 500 zł miesięcznie). Stancja jednak nie każdemu żakowi przypadnie do gustu. Dlaczego? To proste - studenci lubią wolność - nie po to przecież wyjechali z domu, żeby ktoś miał im mówić, co mają robić. A tak się może zdarzyć, gdy mieszka się na stancji. Są przypadki, gdy gospodarz dyktuje surowe warunki, np. nie pozwala zapraszać znajomych, każe wracać do domu przed godz. 22 czy ogranicza miejsce w lodówce do minimum.

Dlatego w przypadku stancji szczególnie istotne jest zapoznanie się z właścicielem mieszkania i dokładne zbadanie, na co nasz gospodarz będzie pozwalał, a czego nie będzie tolerował.

A jak szukać stancji? Najlepiej sprawdzić na uczelnianych tablicach ogłoszeniowych. Można znaleźć tam atrakcyjne pokoje, często blisko uczelni. Możesz także sam rozwiesić ogłoszenia w okolicy, w której chciałbyś zamieszkać. Warto też przejrzeć oferty w internecie i w prasie.

Wynajem - drożej, ale wygodniej

Pełną wolnością możesz się nacieszyć dopiero w samodzielnie wynajmowanym mieszkaniu. W tym wypadku musisz jednak liczyć się z nawet kilkakrotnie większymi kosztami w porównaniu z akademikiem czy stancją. Wynajem kawalerki w największych polskich miastach to wydatek rzędu 700-1200 zł na miesiąc (średnie ceny najmu w I kw. 2006 r. według serwisu Szybko.pl). Jeśli nie masz takich pieniędzy, to wyjściem z sytuacji jest współwynajmowanie lokalu wraz z innymi ludźmi. Koszty najmu większych mieszkań w przeliczeniu na metr kwadratowy są znacznie niższe.

Wielu studentów wynajmuje więc wspólnie trzy- lub czteropokojowe mieszkania. Taka opcja jest znacznie tańsza, bo koszty rozkładają się na kilka osób. I tak przykładowo w Warszawie według danych Serwisu szybko.pl wynajem dużego mieszkania może kosztować 2,5-3 tys. zł miesięcznie. Po rozłożeniu na cztery osoby koszty będą więc o kilkaset złotych niższe niż w przypadku samodzielnego wynajmu. Mniej zapłacimy za wynajem w Krakowie, Poznaniu czy we Wrocławiu. Tam możemy liczyć na znalezienie czteropokojowego lokalu w przyzwoitym standardzie za 1,7-2,2 tys. zł miesięcznie. Po podziale na cztery osoby to około 500 zł na głowę. W mniejszych miastach wynajem jest tańszy - w Białymstoku, Lublinie czy Toruniu za najem 70-metrowego lokalu zapłacimy już od 1 tys. zł miesięcznie. Oczywiście do tego musimy doliczyć dodatkowe opłaty np. za internet czy telefon.

Pamiętaj! O wynajęciu lokalu musisz pomyśleć trochę wcześniej, a nie w ostatniej chwili. W ten sposób możesz znaleźć lepszą ofertę i zaoszczędzić parę groszy. Z reguły we wrześniu ceny najmu rosną, bo jest znacznie większy popyt głównie ze strony studentów.

Jak wynająć mieszkanie?

Sposobów na wynajęcie lokalu jest kilka. Po pierwsze, możesz skorzystać z usług pośrednika w obrocie nieruchomościami. Po drugie, mieszkania możesz szukać na własną rękę. Taka metoda jest tańsza, ale wymaga więcej zachodu.

PRZEZ POŚREDNIKA

Agencja na twoje zlecenie znajdzie najbardziej odpowiadający twoim oczekiwaniom lokal. Ale niestety nic nie ma za darmo. Za swoje pośrednictwo weźmie ona prowizję wahającą się od 50 do 100 proc. miesięcznego najmu plus VAT. Z drugiej strony z dobrym pośrednikiem masz gwarancję, że znajdziesz to, czego szukasz.

Decydując się na pośrednika, lepiej wybrać renomowaną i sprawdzoną firmę z doświadczeniem. W ten sposób unikniemy oszustw, które obecnie na szczęście są coraz rzadsze, ale jeszcze kilka lat temu zdarzały się. Niektóre agencje żądały opłaty wstępnej w wysokości nawet 200-300 zł za samo przekazanie adresów mieszkań do wynajęcia.

Pamiętaj! Pośrednik może od ciebie wziąć prowizję dopiero przy podpisywaniu umowy najmu.

Aby sprawdzić, jakie pośrednik ma kwalifikacje, warto dowiedzieć się, czy:

ma świadectwo licencji zawodowej,

jest ubezpieczony od odpowiedzialności cywilnej

wskazane jest, by był zrzeszony w jednym z lokalnych stowarzyszeń pośredników w obrocie nieruchomościami, to daje dodatkowe gwarancje bezpieczeństwa (przykładowo w Warszawie działa Warszawskie Stowarzyszenie Pośredników w Obrocie Nieruchomościami, na Dolnym Śląsku - Dolnośląskie Stowarzyszenie Pośredników w Obrocie Nieruchomościami, a w Małopolsce - Małopolskie Stowarzyszenie Pośredników w Obrocie Nieruchomościami).

Znalazłeś odpowiedniego pośrednika i co dalej? Firma da ci do podpisania umowę pośrednictwa, w której pośrednik zobowiązuje się do znalezienia odpowiedniego lokum w zamian za ustalone wynagrodzenie. Dopiero po podpisaniu umowy pośrednictwa agent pokaże ci lokale do wynajęcia. Jeśli na któryś się zdecydujesz i podpiszesz umowę, wtedy zapłacisz prowizję pośrednikowi.

WYSZUKAJ MIESZKANIE SAMEMU

Mieszkanie możesz też wynająć sam, bez pośrednictwa agencji. W ten sposób zaoszczędzisz kilkaset złotych. Jak zabrać się do szukania? Wynająć lokum jest stosunkowo łatwo: całą masę ogłoszeń znajdziemy w gazetach (m.in. w "Gazecie Dom") czy w internecie (m.in. strony www.stancja.pl, www.e-stancja.pl, www.szybko.pl). Lokali możemy też szukać na uczelniach, gdzie często są specjalne gabloty z ogłoszeniami. Warto się też dowiedzieć, jakie wsparcie w wynajęciu mieszkania możesz uzyskać od uczelni. Przykładowo warszawskie SGH prowadzi specjalną stronę WWW z ofertami. Udziela też darmowych porad dotyczących wynajmu.

Znalazłeś ciekawą ofertę i co dalej? Zadzwoń i zapytaj o szczegóły. Spytaj właściciela dokładnie o parametry mieszkania (powierzchnia, liczba pokoi, piętro, cena wynajmu i wysokość kaucji). Dowiedz się, jakie sprzęty domowe są na miejscu (pralka, lodówka, telewizor). Później umów się na oglądanie mieszkania.

Przy oglądaniu zwróć szczególną uwagę na okolicę - czy mieszkanie jest blisko uczelni i czy jest dobre połączenie komunikacyjne, czy okolica jest cicha. Później przy oglądaniu lokalu warto zwrócić uwagę na łazienkę, kuchnię i okna. Sprawdź, czy nie ma śladów wilgoci na ścianach i czy nie ma grzyba. Zwróć też uwagę na ewentualne ślady robactwa.

Poproś właściciela, żeby pokazał ci akt własności mieszkania lub wypis z księgi wieczystej. W ten sposób unikniesz sytuacji, gdy ktoś chce wynająć nie swoje mieszkanie.

Pamiętaj! Decydujesz się na lokal? Musisz podpisać umowę z właścicielem mieszkania. Dlaczego trzeba zawsze to robić? Bo bez umowy nie masz żadnych praw i teoretycznie właściciel mógłby cię wyrzucić na bruk w środku zimy.

Zdarza się jednak, że właściciel jest niechętny podpisywaniu umowy, bo nie chce płacić fiskusowi podatku. Ludzie legalnie wynajmujący przygotują bardzo dokładną umowę najmu. Z reguły nie będą też ingerować specjalnie w nasze życie, bo nie mają się czego obawiać. Co innego właściciele próbujący uciec przed urzędem skarbowym. Ci nie zgodzą się na imprezy w domu z obawy, że nielegalny proceder wyjdzie na jaw.

Umowa najmu powinna zawierać dokładny opis wynajmowanego mieszkania - adres, powierzchnię, liczbę pokoi, wyposażenie. Dobrze, żeby była w niej określona cena czynszu - w ten sposób zabezpieczymy się przed nieuzasadnionymi podwyżkami. W dniu odbioru kluczy zawsze trzeba spisać stan liczników gazu, wody, prądu.

Uwaga! Warto się zabezpieczyć przed nieuzasadnionymi roszczeniami właściciela. W tym celu zawsze dokładnie sprawdź, jaki jest stan mieszkania i sprzętów domowych. Przeczytaj i podpisz protokół zdawczo-odbiorczy, który określa dokładny stan mieszkania. W ten sposób właściciel nie będzie mógł obarczyć cię kosztami napraw tych sprzętów, które już przed twoim wprowadzeniem były uszkodzone.

Pamiętaj! Nawet jeśli wynajmujesz bez pośrednika, musisz się przygotować na pewne koszty. Właściciel mieszkania może ci kazać zapłacić kaucję w wysokości miesięcznego, dwu- lub nawet trzymiesięcznego czynszu. Kaucję odda ci dopiero po twojej wyprowadzce. Jednak jeśli będzie miał uzasadnione pretensje np. o to, że zniszczyłeś domowe sprzęty lub ściany, wtedy kaucja może przepaść.

Własne M - czemu nie?

Jeśli masz pieniądze albo mają je twoi rodzice, może warto pomyśleć nad kupnem własnego mieszkania? Ceny nieruchomości rosną obecnie w lawinowym tempie nakręcane przez łatwo dostępne kredyty hipoteczne oraz zakupy inwestycyjne dokonywane coraz częściej przez obcokrajowców. - Taniej już nie będzie - mówią pośrednicy.

Za własnym lokalem przemawia kilka argumentów:

po pierwsze, niezależność,

po drugie, i tak kiedyś będziesz kupować mieszkanie, więc może warto wcześniej niż później, bo ceny rosną.

po trzecie, kupno lokalu to swego rodzaju inwestycja. Kupisz teraz, a za kilka lat wartość lokalu najprawdopodobniej wzrośnie nawet o kilkadziesiąt procent.

po czwarte, kredyty są tak tanie jak nigdy dotąd - banki udzielają je nawet osobom pracującym na umowę o dzieło, chociaż od początku lipca zaostrzyły się procedury przyznawania kredytów walutowych (o tym czytaj niżej)

wreszcie - jeśli kupisz odpowiednio duże lokum, to zawsze możesz podnajmować pokoje innym studentom i w ten sposób spłacać raty kredytu

Nowe czy używane?

Oto jest pytanie, nad którym głowią się tysiące Polaków szukających własnego M. W obecnej sytuacji rynkowej kupienie nowego, ale już wybudowanego mieszkania od dewelopera w dużym mieście jest praktycznie niemożliwe. Dlaczego? Bo ludzie wykupują lokale jeszcze na etapie dziury w ziemi. Tak więc gdy chcesz nowe mieszkanie, to musisz liczyć się z tym, że wprowadzisz się do niego za rok lub nawet za dwa lata.

Poza tym ceny na rynku pierwotnym szaleją. Metr kwadratowy nowego mieszkania w stolicy w styczniu kosztował 5021 zł (dane redNet Property Group). W czerwcu już 6045 zł. W Krakowie w tym samym okresie nastąpił wzrost z 4332 zł do 5347 zł za m kw., a we Wrocławiu ceny skoczyły z 4198 do 4813 zł za m kw. W Gdańsku zamiast 3784 zł płaci się teraz 4173 zł za m kw., a w Poznaniu 3934 zł (poprzednio 3572 zł za m kw.).

Zwyczajowo największym powodzeniem cieszą się mieszkania małe - jedno- i dwupokojowe. Takie schodzą w mgnieniu oka. W znacznie lepszej sytuacji są ci ludzie, którzy planują zakup dużych apartamentów - te sprzedają się jako ostatnie, a ich ceny za metr kwadratowy są niższe.

Niestety, na rynku wtórnym sytuacja jest nie lepsza. Widząc, jak trudno jest kupić mieszkanie na rynku pierwotnym (wcześnie trzeba się decydować i długo czekać), ludzie coraz chętniej decydują się na używane mieszkania. Skutek? Ceny używanych lokali rosną nawet szybciej niż nowych.

Klienci polują głównie na małe lokale - 35-45 m kw. Kupić je, owszem, można bez problemu, ale pod warunkiem że potencjalny chętny zapłaci właścicielowi 6-7 tys. za m kw. w obskurnym bloku z wielkiej płyty i w kiepskiej dzielnicy Warszawy. W innych miastach ceny są niższe, ale rosną równie szybko w tempie kilkudziesięciu procent w ostatnim roku.

Skąd wziąć kasę na mieszkanie?

Są dwie możliwości - albo gotówka, albo kredyt. Problem w tym, że mieszkania są coraz droższe i na kawalerkę w dużych miastach musimy dać o kilkadziesiąt tysięcy złotych więcej niż jeszcze rok temu. Znalezienie kilkuset tysięcy złotych potrzebnych na zakup mieszkania w przypadku studenta może być problemem. Musi on liczyć na pomoc rodziny, jeśli nie może liczyć na ich wsparcie - pozostaje kredyt.

Obecnie większość banków akceptuje bez problemu umowy o dzieło. Według Macieja Kossowskiego z firmy Expander, jeśli ktoś osiąga dochody z tytułu takich umów przez minimum 12 miesięcy, to w większości banków nie będzie miał problemu z otrzymaniem kredytu.

Z drugiej strony obecnie studenci nie mają lekko, jeśli chodzi o zaciąganie kredytów - jest to bowiem grupa społeczna szczególnie poszkodowana przez nowe regulacje dotyczące kredytów walutowych.

Dlaczego? Na przykładzie tłumaczy Maciej Kossowski: - Załóżmy, że student zarabia 1500 zł netto i chce kupić mieszkanie za 150 tys. zł. Rata takiego kredytu przy założeniu, że jest on we frankach szwajcarskich, wynosi ok. 600 zł i studenta na nią stać. Problem w tym, że teraz po wejściu w życie nowych regulacji przy kredytach walutowych banki muszą sprawdzić, czy klienta będzie stać na kredyt o 20 proc. wyższy, i to w złotówkach. W tym przypadku rata wyniosłaby ok. 970 zł i studenta oczywiście na nią nie stać. W efekcie studenta nie stać już na kredyt we frankach (wszystko przez nowe regulacje), na kredyt w złotówkach też nie. Dlaczego? Bo rata kredytu złotówkowego (przy kredycie na 150 tys. zł) to ok. 805 zł. Jeśli od 1500 zł, które student zarabia, odejmiemy zakładany przez bank koszt utrzymania gospodarstwa domowego (zależnie od banku ok. 500 zł) oraz koszt utrzymania mieszkania ok. 400 zł, wówczas zostaje 600 zł. Bank odmówi więc kredytu. Jedyne wyjście to niższy kredyt i szukanie wkładu własnego.

Według Kossowskiego bankiem szczególnie przyjaznym studentom jest mBank, który oferuje bardzo długi okres spłaty kredytu (do 45 lat) oraz niskie oprocentowanie przy zaciąganiu kredytu we frankach szwajcarskich. Bank daje też dostęp do kredytu przez konto internetowe, a kredytów udziela aż do 110 proc. wartości nieruchomości. - Z kredytu można więc pokryć wszystkie dodatkowe opłaty. To użyteczne szczególnie dla osób, które nie mają oszczędności - mówi Kossowski. Przyjaznym bankiem jest też Fortis Bank. Według Kossowskiego ma bardzo elastyczne podejście do źródeł dochodów, długi okres spłaty - 35 lat. Bank nie pobiera też prowizji za kredyt - to promocja, ale trwa dość długo. Fortis Bank nie każe ubezpieczać niskiego wkładu, jeśli w całości kredytem finansujemy mieszkanie - to jednak tylko pod warunkiem, że spłata kredytu jest w ratach malejących

Tabelka Expandera: kredyt czy wynajem (dane w zł)

*średnia cena dwupokojowego, 50-metrowego mieszkania na rynku wtórnym

**rata kredytu we frankach szwajcarskich - oprocentowanie 3 proc., okres spłaty 30 lat

Źródło: Expander

Copyright © Agora SA