Tanie mieszkania znajdziesz poza granicami dużych miast

Najtańsze mieszkania możemy znaleźć na tzw. Prowincji. Są one przeciętnie o 50 % tańsze niż te zlokalizowane w największych miastach kraju. Czasami - np. porównując Warszawę i resztę województwa mazowieckiego, różnica ta jest jeszcze większa. Co ważne - ceny mieszkań spadają istotnie już poza rogatkami dużych miast.

Przykłady dużych dysproporcji cenowych między metropolią a pozostałymi, mniejszymi miastami, dotyczą zwłaszcza Mazowsza, Dolnego Śląska, Małopolski, Wielkopolski i Pomorza. Stolice tych województw to najdroższe rynki mieszkaniowe w Polsce, stąd przepaść cenowa dzieląca tzw. prowincję od wielkich aglomeracji.

Co jednak ważne z punktu widzenia klientów - wcale szukając tańszego mieszkania, nie musimy się skazywać na życie z dala od dużego miasta. Wystarczy kilka, kilkanaście kilometrów od metropolii, by ceny były dużo niższe.

Warto też zaznaczyć, że o ile różnice cenowe wśród dużych miast Polski są wyraźne - przoduje Warszawa, Kraków, Wrocław, Gdańsk i Poznań, o tyle ceny w miasteczkach pozostają raczej zbliżone do siebie - niezależnie od regionu kraju. Przeciętnie za mieszkanie z rynku wtórnego w mniejszym ośrodku trzeba w WGN zapłacić około 2500 - 2800 zł za metr kwadratowy.

Przepaść cenowa może wręcz zadziwiać. Przykładowo - na Dolnym Śląsku nawet większe miasta poza Wrocławiem, okazują się bardzo tanie. W Wałbrzychu średnie ceny metra kwadratowego ogłoszeń z WGN wynoszą obecnie 2400 zł, przy czym najtańsze mieszkania są do kupienia już za 1100 - 1500 zł za metr. Przeciętna stawka dla Legnicy to 2600 zł, a najtańsze mieszkania nie kosztują więcej niż 1500 od metra. Drożej jest w Kłodzku - tu przeciętnie zapłacimy 3400 zł za metr, a w Świdnicy - 3000 zł.

Wszystko to jednak są ceny niebywale atrakcyjne, odnosząc je do wrocławskiej średniej cenowej dla rynku wtórnego, która wynosi obecnie 6100 zł/ m kw. Jak już jednak wspomnieliśmy - nawet niewielka odległość od samej stolicy regionu równa się dużo niższym cenom. Przykładem może być tutaj oferta z Bielan, tuż przy Wrocławiu. Tam jeden z oferentów za mieszkanie w nowym budownictwie, z 2007 roku, policzył sobie po 4400 zł za metr kwadratowy.

W Małopolsce, gdzie oczywiście najdrożej jest w Krakowie ze średnią cenową około 6900 zł, mieszkania w takich miastach jak Tarnów, Trzebinia czy Chrzanów, z reguły kosztują około 3000 zł od metra. W Tarnowie przeciętna stawka to 3100 zł, w Trzebini - 2500,  w Libiążu - 3000 zł za metr.

Także tu wystarczy jednak poszukać w gminach bezpośrednio sąsiadujących z Krakowem, by co prawda nie było tak tanio, jak w wyżej wymienionych lokalizacjach, ale jednak zdecydowanie taniej, niż w stolicy regionu. Przykładowo: za mieszkania w Krzeszowicach, oddalonych o 25 km od centrum Krakowa, jeden z oferentów liczy sobie po 4300 zł/ m kw.

W województwie pomorskim, przeciętne ceny dla Gdańska wynoszą obecnie w WGN około 6000 zł za metr. Wystarczy jednak poszukać w sąsiednim Pruszczu Gdańskim, by było już zdecydowanie taniej. Tam średnia cen to około 4500 zł. Z kolei, w sąsiadującej z Trójmiastem Rumii, średnia cen to 4900 zł, przy czym nie brak ofert dużo tańszych. Choćby przykład jedenego ze sprzedających, który wystawił mieszkanie w cenie 3500 zł od metra.

Jeśli chodzi o pozostałe miasta województwa pomorskiego - w Kwidzynie średnio za metr zapłacimy 2500 zł, w Malborku - 2800, w Słupsku - 3100 zł, w Tczewie - 3500 zł za metr.

W przypadku Poznania również obowiązuje ten sam mechanizm - już za rogatkami miasta jest dużo taniej. W stolicy Wielkopolski średnio za mieszkanie z rynku wtórnego należy płacić 5600 zł od metra. W gminach takich jak Śrem, czy Swarzędz znajdziemy mieszkania o ponad 1000 zł tańsze.

Również rynek pierwotny oferuje niższe ceny. Niestety problem z wykorzystaniem dopłat państwa w ramach programu MDM polega na tym, że o ile w gminach bezpośrednio sąsiadujących ze stolicami województw deweloperzy jeszcze prowadzą inwestycje, o tyle w przypadku miejscowości położonych dalej jest ich bardzo mało. W praktyce - najczęściej osoby poszukujące mieszkań w mniejszych ośrodkach, skazane będą na rynek wtórny. Warto, mimo to, zastanowić się nad taką alternatywą, bowiem - jak pokazują przykłady - ceny poza wielkimi aglomeracjami są z reguły o połowę, a często nawet i o 2/3 niższe.