Zmieniają się podatki lokalne

Podatki w przyszłym roku tradycyjnie wzrosną - zwłaszcza te od nieruchomości. Na pocieszenie można dodać, że będą jednak szybciej uchwalane. Co ciekawe, niektóre daniny dla lokalnego fiskusa po prostu znikną. Tak będzie np. z podatkiem za psa. Ale po kolei

Rząd Jarosława Kaczyńskiego przygotował nowelizację ustawy o podatkach lokalnych. Ma ona wejść w życie w przyszłym roku. Co się zmieni?

Dziś tryb uchwalania podatków lokalnych (np. od nieruchomości) jest taki, że ich wysokość znana jest często dopiero w... grudniu (oblicza się je na podstawie tzw. wskaźnika wzrostu cen towarów i usług w okresie trzech pierwszych kwartałów bieżącego roku). Taka zwłoka przeszkadza zwłaszcza osobom prowadzącym działalność gospodarczą, ale również spółdzielniom mieszkaniowym i wspólnotom, które nie wiedzą, jak planować wydatki na przyszły rok. Zgodnie z propozycją rządu wysokość podatków lokalnych ma być znana wcześniej - już po sześciu miesiącach 2007 r.

Niestety, rząd chce zabrać gminom cześć dochodów (w sumie stracą kilkaset milionów złotych). Rezultat jest taki, że spora ich cześć lokalne podatki będzie podnosić.

Za działkę z domem lub bez

Jeśli jesteś właścicielem nieruchomości bądź wieczystym użytkownikiem gruntu, to płacisz lokalny podatek od nieruchomości (podstawa prawna: ustawa z dnia 12 stycznia 1991 r. o podatkach i opłatach lokalnych).

Podatek od nieruchomości płaci się od:

gruntów,

budynków lub ich części.

Podatek w przypadku gruntów liczy się od powierzchni działki, w budynkach od ich powierzchni użytkowej.

Jeżeli nieruchomość masz z kimś na spółkę (w tzw. współwłasności), to za zapłacenie podatku jesteście odpowiedzialni solidarnie. Znaczy to, że urząd pieniędzy domagać się może albo od ciebie, albo od drugiego współwłaściciela.

Jeżeli mieszkasz we wspólnocie mieszkaniowej, płacisz podatek od swojej części ułamkowej nieruchomości wynikającej ze stosunku powierzchni użytkowej lokalu do powierzchni użytkowej całego budynku. Podatek od nieruchomości płacisz również, jeśli mieszkasz w spółdzielni. Jest on po prostu wliczony do rachunku za mieszkanie.

UWAGA! Podatkiem od nieruchomości nie są objęte grunty sklasyfikowane w ewidencji gruntów i budynków jako użytki rolne, grunty zadrzewione i zakrzewione na użytkach rolnych lub lasy, z wyjątkiem zajętych na prowadzenie działalności gospodarczej!

Skąd jednak podwyżka? W przepisach ustalono maksymalne granice takiego podatku (granice są co roku waloryzowane). W 2006 r. jest to 56 gr za m kw. użytkowej powierzchni mieszkalnej rocznie. W 2005 było to o 2 gr mniej. Rady gmin mogą zarządzać pobieranie niższych opłat. Teraz po wejściu nowych przepisów będą jednak potrzebować pieniędzy.

To jednak nie koniec. Z początkiem przyszłego roku zmienią się też inne podatki.

Za las i drzewa

Na działce, na której stoi twój dom, rośnie las lub zboże prawdopodobnie płacisz podatek rolny lub leśny (ich wysokością do granicy maksymalnej również mogą sterować gminy).

Podatek leśny

Płacą go właściciele oraz użytkownicy wieczyści lasów (podstawa prawna: ustawa z dnia 30 października 2002 r. o podatku leśnym (DzU 02.200.1682).

Lasem w rozumieniu ustawy są "grunty leśne sklasyfikowane w ewidencji gruntów i budynków jako lasy". Za jeden hektar lasu płaci się równowartość pieniężną 0,220 m sześc. drewna obliczaną "według średniej ceny sprzedaży drewna uzyskanej przez nadleśnictwa za pierwsze trzy kwartały roku poprzedzającego rok podatkowy". Dziś jest to ok. 30 zł.

Z podatku są zwolnione m.in. lasy:

z drzewostanem w wieku do 40 lat;

wpisane indywidualnie do rejestru zabytków.

Podatek rolny

Płacą go właściciele i użytkownicy wieczyści gruntów rolnych (podstawa prawna: ustawa z dnia 15 listopada 1984 r. o podatku rolnym (DzU 93.94.431). Ty będziesz musiał go płacić np., gdy kupiłeś stare gospodarstwo rolne z zabudowaniami, które chcesz wykorzystywać jako letnisko czy kawał ziemi rolnej, żeby mieć, gdzie rozstawić namiot w wakacje, a w przyszłości coś wybudować.

Opodatkowaniu podatkiem rolnym podlegają grunty sklasyfikowane w ewidencji gruntów i budynków jako "użytki rolne lub jako grunty zadrzewione i zakrzewione na użytkach rolnych".

Jeśli kupiłeś kawał rolnej ziemi (a nie masz zamiaru zostać rolnikiem), zapłacisz za jeden hektar równowartość pieniężną 5 q żyta obliczoną według średniej ceny skupu żyta za pierwsze trzy kwartały roku poprzedzającego rok podatkowy (zgodnie z komunikatem prezesa Głównego Urzędu Statystycznego z dnia 17 października 2005 r. średnia cena skupu żyta za okres pierwszych trzech kwartałów 2005 r. wynosi: 27,88 zł za 1 q ).

Od podatku są zwolnione m.in.:

użytki rolne klasy V, VI i VIz oraz grunty zadrzewione i zakrzewione ustanowione na użytkach rolnych;

grunty gospodarstw rolnych, na których zaprzestano produkcji rolnej, z tym że zwolnienie może dotyczyć nie więcej niż 20 proc. powierzchni użytków rolnych gospodarstwa rolnego i na okres nie dłuższy niż trzy lata;

grunty wpisane do rejestru zabytków pod warunkiem ich zagospodarowania i utrzymania zgodnie z przepisami o ochronie zabytków.

UWAGA! Podatki leśny, rolny i od nieruchomości płaci się w gminie w czterech ratach: do 15 marca, do 15 maja, do 15 września, do 15 listopada. Płatnikiem podatku stajesz się: "od pierwszego dnia miesiąca następującego po miesiącu, w którym zaistniały okoliczności uzasadniające powstanie tego obowiązku".

Jeśli więc kupiłeś dwa hektary lasu 20 maja, od czerwca musisz płacić za nie podatek. Podobnie będzie z działką rolną czy kupnem domu. Swój zakup musisz zgłosić w gminie (dadzą ci specjalny formularz) w ciągu 14 dni od powstania obowiązku podatkowego.

PAMIĘTAJ! Sprawdź przed kupnem nieruchomości w wydziale geodezji w twoim starostwie, jak sklasyfikowana jest twoja działka (czy jest np. rolna czy leśna). Przejrzenie ewidencji gruntów i budynków jest płatne (kilka lub kilkanaście złotych).

Użytkowanie wieczyste

To też kosztuje i na dodatek cały czas drożeje. Użytkowanie wieczyste potocznie zwane wieczystą dzierżawą jest terminowym prawem do dysponowania nieruchomością, która należy do skarbu państwa bądź samorządu. Powstaje w wyniku zawarcia umowy o oddanie gruntu w użytkowanie oraz wpisu w księdze wieczystej. Grunt zostaje oddany w użytkowanie zazwyczaj na okres od 40 do 99 lat. Będąc wieczystym użytkownikiem, możesz przenieść swoje prawo na inną osobę (np. sprzedać je), przekazać w spadku, a także obciążyć hipoteką.

Przy zawarciu umowy wpłacisz jednorazowo od 15 do 20 proc. wartości gruntu (wartość określi rzeczoznawca). Później płacisz opłatę roczną w wysokości 1 proc. wartości gruntu.

Użytkowanie wieczyste ma w sobie, niestety, bardzo niebezpieczny haczyk. Gmina co jakiś czas (teraz nawet co) aktualizuje wartość gruntu, przez co zazwyczaj podnosi się wysokość opłaty rocznej. Nową wartość ziemi oblicza wynajęty przez urząd miejski rzeczoznawca majątkowy.

Rodzi to dwie pułapki.

Po pierwsze, wycena danej nieruchomości dokonana przez różnych rzeczoznawców może się bardzo różnić. Jedną z nieruchomości w Warszawie trzej różni rzeczoznawcy wycenili na 700 tys. zł, 400 tys. zł i 217 tys. zł.

Po drugie, dziś ceny nieruchomości zmieniają się nie z roku na rok, tylko z miesiąca na miesiąc. Efekt? Czasami użytkownik wieczysty po zrobieniu aktualizacji musi płacić pięć albo sześć razy więcej niż do tej pory. W skrajnych przypadkach może się to skończyć tak jak z panem Tomaszem z Wrocławia, który za działkę o powierzchni 350 m kw. płacił rok temu 14 zł, a dziś już 330 plus VAT. Ostatnio fala drastycznych podwyżek opłat za użytkowanie dotknęła też mieszkańców stołecznych Siekierek.

Ba, w Warszawie rzadko gdzie są spółdzielnie mieszkaniowe, które nie procesują się z miastem o podniesienie opłat.

RADA! Użytkowanie wieczyste można zamienić na prawo własności. Trzeba za to zapłacić. Cena wykupu jest ustalana na podstawie wyceny nieruchomości przez rzeczoznawcę majątkowego. Jednak od wartości rynkowej nieruchomości rzeczoznawca odejmie wartość prawa użytkowania wieczystego; zazwyczaj jest to ok. 30-70 proc. wartości nieruchomości. Zasada jest przy tym taka: im dłużej dana osoba (osoby) użytkuje prawo, tym jego wartość jest mniejsza, bo za mniej ewentualnie można by je sprzedać. Poza tym od tej kwoty - przy nieruchomościach mieszkalnych oraz rolnych - posłowie dali gminie i staroście możliwość stosowania bonifikat. W czerwcu tego roku Rada Warszawy uchwaliła np. 60-proc. zniżkę od opłat za przekształcenie użytkowania na własność. Każdy rok użytkowania wieczystego podnosi bonifikatę o 1 proc. Maksymalnie można dostać 95-proc. zniżkę. Ziemię na własność można już mieć za kilka tysięcy złotych! Na dodatek opłata za wykupienie nieruchomości na własność może zostać rozłożona na raty nawet na dziesięć lat.

Na pocieszenie rząd znosi podatek za psa

Podatek za psa muszą dziś ściągać gminy. Jeśli tego nie robią, łamią prawo. Zgodnie z przepisami podatek musi wynosić od złotówki do 53 zł rocznie. Gminy same decydują o jego wysokości, np. w Warszawie jest minimalna stawka, a w Poznaniu maksymalna. Projekt likwidacji podatku powstał w resorcie finansów właśnie na życzenie niektórych samorządów. Powód? Gminy tłumaczą, że ludzie podatku za psy podobnie jak abonamentu TV płacić nie chcą, a ściągnięcie pieniędzy jest niemożliwe.

Według szacunków kynologów w kraju mamy od 6 do 7 mln psów. Podatek płaci jednak tylko trzech na dziesięciu właścicieli. Problemy z jego ściąganiem są we wszystkich miastach. W Nowej Soli w Lubuskiem 10 zł podatek płaci tylko co trzeci właściciel. Według szacunków warszawskich radnych mieszkańcy stolicy mają 150 tys. psów, a płacą za co 15. Jeszcze gorzej jest na wsi, gdzie nie płaci prawie nikt. Za zniesieniem podatku według ministerstwa przemawia też to, że ścigać tych, którzy podatku nie płacą, po prostu się nie opłaca. Podatek w stolicy wynosi 1 zł. Koszt wysłania listu z ponagleniem to 3,9 zł, a komornik kosztuje jeszcze więcej. Poza tym według niej, nawet jeśli gmina chciałaby ścigać niepłacących podatku, to nie może, bo nie wie, kto psa ma, a kto nie.

Pomysł rządu jest kontrowersyjny z kilku powodów. Jedni sądzą, że politycy słusznie doszli do wniosku, że skoro nie można społeczeństwa przekonać i zmusić do płacenia, to znieśmy podatek. Inni przeciw likwidacji protestują, argumentując, że gminy mimo wszystko powinny starać się podatek ściągać, aby mieć z czego usuwać psie kupy.

Problem ma drugie dno. Coraz częściej psie kupy są powodem... grodzenia osiedli. Ostatnio z tego powodu płot chce stawiać warszawska spółdzielnia Chomiczówka, koło której deweloper buduje osiedle grodzone. - Przeraziło nas to nowe osiedle - mówił "Gazecie Stołecznej" wiceprezes spółdzielni Marian Szczepaniak. - Na pewno wprowadzą ochronę i nikogo do siebie nie będą wpuszczać, a na spacery z psami będą przychodzić do nas, bo u nich nie ma na to miejsca - mówił.

Rząd w projekcie stara się pogodzić obie zwaśnione opcje, proponując, aby gminy mogły zamiast likwidowanego podatku wprowadzać tzw. opłatę porządkową (właśnie na usuwanie psich kup). Rząd zaproponował tylko jej górną wysokość - 100 zł rocznie. Czy gminy skuszą się na to rozwiązanie? Tego jeszcze nie wiadomo, spora cześć, jak we wspomnianej Nowej Soli, twierdzi, że podatków za psa u nich nie będzie.

Copyright © Agora SA