Partnerzy serwisu:
Czy chęć szybszej realizacji projektu może działać na niekorzyść uczestnika przetargu? Tak uznała Krajowa Izba Odwoławcza i przyznała rację oferentowi, który chciał zrobić to samo wolniej... i o 76 mln zł drożej!

Na to pytanie odpowie prawdopodobnie w ciągu miesiąca Sąd Okręgowy w Warszawie, do którego wystąpił ze skargą prezes Urzędu Zamówień Publicznych (UZP). To pierwszy taki przypadek. W dodatku kuriozalny.

Spór dotyczy wartego przeszło 265 mln zł kontraktu na dostosowanie odcinka autostrady A4 Wrocław - Sośnica "do standardów autostrady płatnej i do poboru opłat". Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) wpisała do specyfikacji istotnych warunków zamówienia, że jego realizacja nie może trwać dłużej niż pięć lat, przy czym roboty powinny być zakończone w ciągu dwóch lat, zaś "okres wsparcia i utrzymania" (czyli zapewnienia poprawności działania wszystkich urządzeń) ma nie przekraczać trzech lat.

GDDKiA wybrało ofertę konsorcjum firm Strabag i EGIS Projects, bo zaproponowało ono krótszy o dwa miesiące termin wykonania i w efekcie odpowiednio dłuższy "okres wsparcia i utrzymania". Jednak droższy aż o 76 mln zł konkurent - konsorcjum firm Thales Transportation Systems i Alcatel-Lucent Polska - nie dał za wygraną. Odwołał się od rozstrzygnięcia przetargu do Krajowej Izby Odwoławczej, a ta je uchyliła! Dlaczego? Zdaniem "sędziów przetargowych" zwycięska oferta nie jest zgodna ze specyfikacją warunków zamówienia, bo w owych warunkach nie przewidziano... szybszej realizacji projektu!

Prezes UZP Jacek Sadowy zarzuca Izbie "sprzeczność ustaleń faktycznych" oraz "naruszenie prawa materialnego". W skardze Sadowy wnosi o uchylenie wyroku, a także uchylenie odwołania Thales Transportation Systems i Alcatel-Lucent Polska oraz obciążenie tych firm kosztami postępowania.

Składająca się obecnie z 22 członków Krajowa Izba Odwoławcza zastąpiła w grudniu ubiegłego roku powszechnie krytykowane zespoły arbitrów. Sadowy zapewnia, że ta zmiana jest dobra dla rynku zamówień publicznych.