Z przedwojennej kamienicy wykwaterowali lokatorów. Wtedy mieszkania przejęli bezdomni. Tak zaczął się dramat, który skończył się śmiercią czterech osób. Prokuratura postawiła już trzy zarzuty w tej sprawie. Mieszkańców pytamy, jak doszło tu do tragedii.
Zimą zwiększyła się liczba osób bezdomnych żyjących na stacjach metra w Warszawie - twierdzi jedna z największych organizacji pomocowych w mieście. - Mamy problem z pomocą uzależnionym od alkoholu i narkotyków.
Metro Warszawskie chce pozbyć się osób bezdomnych, które śpią na stacjach. I wymyśliło już, jak to zrobić.
- Jako placówka do wszystkiego jesteś do niczego. Dlatego otwieramy się na kobiety i młodzież we wszelkich kryzysach - mówi Lusia Żagałkowicz. Prowadzone przez nią Serce Miasta po długiej tułaczce otworzyło się właśnie w nowym lokalu na Pradze, tuż przy Dworcu Wileńskim.
Bezdomność się zmienia. Ludzie trafiają na ulicę nie tylko ze względu na uzależnienia, ale także z powodu problemów psychicznych. - Bez wsparcia bliskich łatwo popaść w samotność, która doskwiera osobom bezdomnym - mówi Kamila Suchanek-Maksiak ze Stowarzyszenia Pomocy i Interwencji Społecznej.
W grudniu miasto ogłosiło otwarcie nowej noclegowni dla osób bezdomnych na Białołęce. To już trzecia taka placówka w tej dzielnicy. Zapytaliśmy w ratuszu, z jakiego powodu nie są one rozproszone po całym mieście.
- Pusta hala bez ogrzewania, zimno, na korytarzach dywany ze śmieci. Jesienią wilgoć, więc rzeczy mieliśmy mokre. Warunki straszne, ale w porównaniu z dworcem albo piwnicą w Ukrainie było dobrze. Znaleźliśmy schronienie - mówią.
Pani Jadwiga ma 80 lat, pracę roznosicielki ulotek i liczbę historii, którą mogłaby spokojnie obdzielić kilka osób. Przez ostatni miesiąc mieszkała w pustostanie, ale ten spłonął.
- Mam trochę znajomych, więc jak były cięższe mrozy, mieszkałem u nich. Jak lżej było, to w kanałach ciepłowniczych na Żeraniu - opowiada Paweł Kołodziejczyk (75 l.). Cztery lata temu zdał komunalne mieszkanie na Pradze-Północ, żeby wymienić je na mniejsze. Nadal czeka na kawalerkę.
Ludzie się zatrzymują, robią zdjęcia, zastanawiają, kto to jest - opowiada brat Szymon Janowski z klasztoru Kapucynów. I o to chodziło.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.