Ceny za usługi budowlane sięgnęły sufitu?

Ile można dać za ułożenie metra glazury? W Poznaniu, w którym jest budowlany boom, nawet 70 zł. Będzie jeszcze droższej? Nie, to już koniec drożyzny.

Kto ma firmę budowlaną, już pewnie nie zarobi tyle, co na przełomie lata i jesieni 2007, kiedy to mieliśmy budowlaną górkę.

Ceny na rynku oszalały. Popyt był większy niż podaż, więc fachowcy zaczęli podbijać stawki. Atmosferę podkręcały media: szacuje się, że na rynku brakuje 130 tys. budowlańców. Oliwy do ognia dolewali sami klienci. - W marcu za postawienie więźby brałem 25 zł od metra. W czerwcu - już 30 zł, a lista zamówień ciągnęła się na kilka miesięcy. Pamiętam, jak latem zadzwonił pierwszy klient, który dał mi 40 zł, bylebym tylko zrobił mu dach natychmiast - opowiada mistrz ciesielstwa z Poznania.

Fachowcy się cenią. Pensje w sektorze budownictwa wrosły w ciągu roku średnio o 30 proc. Za ułożenie cegły klinkierowej murarz z Poznania wiosną ubiegłego roku brał 2,5 zł od sztuki. Teraz niektórzy tak się rozbestwili, że żądają - 10 zł (!).

Ceny różnią się w zależności od regionu i stopy bezrobocia. Najdrożej jest oczywiście w Warszawie. Inwestor po kieszeni dostanie też na Dolnym Śląsku i w Wielkopolsce.

A gdzie zaoszczędzi? Na przykład w Zachodniopomorskiem, czy na Podkarpaciu.

Założenie metra rynny w Dąbrowie Górniczej kosztuje 13 zł za m kw. (czyli tyle, co metr plastikowej rynny). W Poznaniu niektórzy dekarze żądają za to 30 zł. - W Dąbrowie nie dostaniemy 30 zł od metra rynny, bo nikt nam tutaj tyle nie jest w stanie zapłacić. Ale czasami jedziemy na zlecenia w Polskę i wtedy podbijamy cenę - mówi Marek Pałusiński, szef budowlanej firmy Marpol z Dąbrowy Górniczej.

Na szczęście ubiegłoroczne szaleństwo cenowe w tym roku już nam nie grozi. - Rynek uspokoił się zimą i próby windowania cen za roboty coraz częściej kończą się niepowodzeniem. Być może tego lata ceny nieco podskoczą, ale na pewno nie tak, jak w ubiegłym roku - ocenia Henryk Benkowski, dyrektor serwisu KurierBudowlany.pl z Wrocławia.

Z badań, jakie w kwietniu przeprowadził wrocławski serwis, wynika, że firmy zbrojarskie, tynkarskie, czy wykończeniowe nie są w stanie podbić cen z ubiegłorocznej budowlanej górki.

Jest mniej zleceń. Coraz trudniej o kredyt hipoteczny, bo banki zaczęły stawiać klientom większe wymagania. I więcej rąk do pracy, bo z zagranicy zaczęli wracać Polacy. Wiele osób zwęszyło interes i zakłada własne firmy budowlane.

- Często to pseudofachowcy. Ktoś pracował kilka miesięcy na budowie w Dublinie jako pomocnik murarza, wraca do Polski, kupuje busa i kilka narzędzi. Potem daje ogłoszenie i zaczyna, o zgrozo, stawiać ludziom domy. Radzę więc inwestorom, by nie zdawali się na przypadkowe firmy, lepiej czasem poczekać i zatrudnić fachowca - mówi Benkowski.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.