Dziura w ziemi - reaktywacja

W Warszawie znów zapanowała moda na kupowanie mieszkań, które dopiero są w planach. Ładna wizualizacja u sprawdzonego już dewelopera to połowa sukcesu. Druga połowa to możliwość wybrania wyszukanego mieszkania i niższa cena

Gdy pod koniec października Jarosław Szanajca, prezes firmy Dom Development wbijał uroczyście pierwszą łopatę pod budowę nowego osiedla na warszawskiej Pradze Południe nawet nie przypuszczał, że inwestycja "Osiedle Saska Kępa" będzie cieszyła się takim powodzeniem. Pierwsi klienci pojawili się przed biurem sprzedaży na długo przed jego otwarciem. Zanim do akcji na dobre wkroczyły koparki pierwsi klienci już podpisali umowy kupna mieszkania, a kolejka liczyła kilkadziesiąt osób. Klienci prosili handlowców, by rezerwowali tylko po jednym mieszkaniu.

Gdy pytaliśmy kupujących o powód zakupu inwestycji, która dopiero się rozpoczęła najczęściej odpowiadali, że zainspirowała ich atrakcyjna cena (od 6,1 tys.zł) i magia tego miejsca z niepowtarzalnym praskim klimatem. Kolejnym atutem jest doskonała lokalizacja. Poza tym w tej okolicy od lat nikt niczego nie budował. Pod koniec pierwszego dnia ponownie pojawiliśmy się pod biurem sprzedaży, ale nic się nie zmieniło. Nie sposób było wejść do środka. Parking przeznaczony dla klientów tuż przy biurze sprzedaży nie był w stanie pomieścić wszystkich aut, trzeba było parkować auta kilkaset metrów dalej. Taki widok można było zobaczyć jeszcze przez kilka następnych dni.

Ci, którzy dostali się już do środka rezerwowali po dwa, trzy mieszkania, inni od razu wpłacali gotówkę w wysokości 5 proc. wartości wymarzonego "M". - Jestem bardzo zadowolony ze sprzedaży tych mieszkań - mówił portalowi GazetaDom.pl uradowany prezes Jarosław Szanajca. W ciągu trzech tygodni firma sprzedała 120 lokali, kolejnych 150 było zarezerwowanych, a klienci umawiali się w centrali firmy. Dziś już wiemy, że z 325 mieszkań, które powstaną w trzech budynkach do kupienia pozostały ostatnie lokale.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że są już pierwsi klienci na mieszkania z kolejnego etapu. Problem w tym, że firma planuje jego sprzedaż dopiero za kilka miesięcy. W sumie na "Osiedlu Saska Kępa" - bo tak brzmi pełna nazwa inwestycji, powstanie 1585 mieszkań w 11 budynkach. Pierwsi mieszkańcy, którzy pojawiają się tu całymi rodzinami mogą na razie oglądać dużą dziurę w ziemi. Deweloper przekonuje, że będą mogli zamieszkać tu już na początku III kwartału 2011 r.

Pojęcie dziura w ziemi stało się bardzo popularne trzy lata temu. To wówczas w całym kraju ruszyła nagonka na sprzedaż mieszkań, a zagraniczne fundusze inwestycyjne kupowały całe budynki tuż przed końcem budowy. Popyt na mieszkania tak wzrósł, że z dnia na dzień stawały się one coraz droższe. By zdążyć przed kolejną podwyżką, potencjalni klienci stali po kilka dni w długich kolejkach przed biurami sprzedaży. To wówczas powstawały listy społeczne, znane starszemu pokoleniu z lat 80-tych dwudziestego wieku. Handlowcy nie nadążali ze sprzedażą, niektórzy klienci nawet nie oglądali wizualizacji planowanego budynku. W ciemno decydowali się na zakup mieszkania. Wiele osób liczyło, że sprzeda "mieszkaniową dziurę" za kilka miesięcy i jeszcze na tym nieźle zarobi.

Ale dobra passa skończyła się po kilku miesiącach. Później do naszego kraju dotarł kryzys gospodarczy i finansowy. Gdy banki zakręciły kurek z pieniędzmi, sprzedaż mieszkań stanęła z dnia na dzień. Deweloperzy prześcigali się w wymyślaniu reklam, by zachęcić do zakupu chociaż pojedynczych klientów. Kupując mieszkanie można było otrzymać całą gamę prezentów począwszy od darmowych mebli, urządzeń po wycieczki zagraniczne a nawet samochody. Wszyscy oferowali przy tym gotowe lokale do zamieszkania od zaraz. Ale i to na niewiele się zdało. Klienci mogli przebierać w ofertach, których przybywało z miesiąca na miesiąc. Przez kilkanaście miesięcy o dziurze w ziemi nikt nawet nie wspominał.

W sierpniu tego roku firma Marvipol Development rozpoczęła sprzedaż mieszkań przy al. Wyścigowej w Warszawie. Deweloper ustalił ceny na niskim jak na stolicę poziomie od 6,1 do 7,2 tys. zł za metr kwadratowy. W budynku o nazwie Villa Cavaletti będzie 39 mieszkań o metrażach od 50 do 130 m kw. Inwestycja, która nie była nigdzie reklamowana, cieszyła się ogromnym zainteresowaniem. Inwestor sprzedał już 36 mieszkań. Marvipol nie skierował tych mieszkań do sprzedaży na wolnym rynku lecz rozesłał informacje o nich do klientów ze swojej bazy danych. Efekt? W sprzedaży zostały tylko trzy mieszkania.

Podobnie wygląda sytuacja na osiedlu Hippodrom, którego budowę przed kilkoma dniami rozpoczęła firma Volumetric MK Polska. W kameralnej inwestycji na warszawskim Mokotowie powstanie tylko 28 mieszkań. Hasło dewelopera "Tak chciałbyś mieszkać" najwyraźniej trafiło do klientów. Na ostatnich targach nieruchomości, które odbyły się na warszawskim Torwarze inwestor poinformował, że zostało mu tylko 11 wolnych mieszkań.

Konkurencja widząc reakcję kupujących rozpoczęła starania o nowych klientów. We wrześniu z kolei budowę nowego osiedla na warszawskich Skoroszach rozpoczęła firma Ebejot. Inwestor zaczął sprzedaż "dziury w ziemi" przesyłając informację swoim dotychczasowym klientom. Wkrótce mieszkania trafią na wolny rynek. Ta inwestycja również cieszy się dużym zainteresowaniem kupujących. Na wizualizacji osiedla Skorosze X widzimy dwa siedmiopiętrowe budynki. Powstaną one obok centrum handlowego Skorosze. Tym razem mieszkań powinno wystarczyć, deweloper zamierza wybudować aż 283 lokale.pierwsi klienci wprowadzą się tu w maju 2011 r.

"1 pokój - 200 tys., 2 pokoje - 300 tys., 3 pokoje - 400 tys. zł" tak w październiku swoją nową inwestycję Villa Parc na warszawskiej Ochocie zachwalała firma Bouygues Immobilier Polska. W pierwszej kolejności inwestor rozpoczął przedsprzedaż mieszkań dla swoich klientów. 30 klientów już podpisało umowy kupna. Taka typologia mieszkań została zastosowana przez Bouygues Immobilier we Francji w czasie kryzysu i odniosła wielki sukces. - Jest to nasza reakcja na zapotrzebowanie rynku ze strony klientów oraz na obecną zaostrzoną politykę przyznawania kredytów hipotecznych przez banki - mówi Katarzyna Rauber, dyrektor marketingu i sprzedaży Bouygues Immobilier Polska. Sukces sprzedaży i olbrzymie zainteresowanie ze strony klientów sprawiło, że w listopadzie deweloper wprowadził przedsprzedaż na kolejną "dziurę w ziemi". Tym razem na warszawskiej Woli powstanie Villa Arte. Tylko w pierwszym tygodniu od wysłania maila do swoich klientów firma podpisała już trzy umowy, dwie kolejne podpisze w najbliższych dniach. W pierwszym etapie w sprzedaży są 93 mieszkania, docelowo inwestycja będzie liczyć ponad 600 mieszkań. Charakterystyczną cechą dla Villi Parc i Villa Arte jest maksymalne wykorzystanie powierzchni i funkcjonalność mieszkań. I tak: mieszkania 1-pokojowe będą miały powierzchnię od 24 do 31 mkw., 2-pokojowe od 33 do 46 mkw., a 3-pokojowe od 47 do 58 mkw.

Wiele osób nie dowierza, że w kryzysie można kupić dziurę w ziemi. W samej Warszawie w ofercie sprzedaży są tysiące wolnych lokali, których klienci nie chcą. Powód? Kupujący szukają małych mieszkań, jedno- lub dwupokojowych. W obecnej sytuacji na rynku najważniejszym czynnikiem przy zakupie własnego "M" stała się cena. Nikt nie chce kupować lokali droższych, odpada również chęć brania kredytów na kilkadziesiąt lat, by kupić mieszkanie o kilkadziesiąt metrów większe i droższe o kilkaset tysięcy. Kryzys sprawił, że to klient przedstawia deweloperowi swoje oczekiwania.

Dziura w ziemi stała się doskonałą okazją, by kupić to czego szukamy od wielu miesięcy. W nowych inwestycjach Bouygues Immobilier Polska większość mieszkań to lokale o małych metrażach. Takie rozwiązanie pozwoliło na przygotowanie oferty w niespotykanych dotąd segmentach cenowych. Strategią sprzedaży tej inwestycji jest możliwość kupienia kawalerki do 200 tys. zł, mieszkania dwupokojowego do 300 tys. zł, a trzypokojowego do 400 tys. zł przy średniej cenie, która oscyluje w okolicy 7,3 tys. zł za mkw.

Naprzeciw oczekiwaniom klientów wyszła także firma ROBYG, która buduje m.in. w warszawskim Wilanowie. W IV etapie osiedla Zdrowa inwestor przeprojektował mieszkania na dużo mniejsze metraże, przy jednoczesnym zachowaniu tej samej liczby pokoi. - Dzięki temu udało nam się sprzedać połowę inwestycji tj. 75 mieszkań z 149 zaplanowanych - mówi Agnieszka Senderowicz, dyrektor sprzedaży firmy ROBYG. - Największym powodzeniem u kupujących cieszyły się mieszkania dwupokojowe o metrażu 42-59 metrów oraz trzy pokoje o metrażu 62-75 metrów. Decydującym argumentem dla kupujących oprócz wysokiej jakości wykonania jest cena, która przy zmniejszonym metrażu pozwala klientom skorzystać z programu dofinansowującego kredyty mieszkaniowe "rodzina na swoim" - przekonuje dyrektor Senderowicz.

Zdaniem Teresy Witkowskiej, dyrektor sprzedaży w RED Real Estate Development klienci nadal będą zainteresowani mieszkaniami w inwestycjach na początkowym etapie realizacji. - Przy bardzo atrakcyjnych propozycjach cenowych klienci nadal są zainteresowani podpisywaniem umów na lokale w inwestycjach nawet z dłuższymi terminami realizacji. Część klientów nie zakłada szybkiej przeprowadzki i akceptuje termin oddania lokalu do półtora roku - mówi. - Już dziś podpisujemy umowy rezerwacyjne na mieszkania które powstaną w drugim etapie osiedla Alpha w Ursusie. Lokale należą do jednych z tańszych w mieście, a umowa rezerwacyjna gwarantuje nabywcom zachowanie tego samego poziomu cen w przyszłym roku. Ze względu na to mamy wielu chętnych. Klientom nie przeszkadza, że budowa mieszkań w drugim etapie tej inwestycji rozpocznie się dopiero w styczniu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.