Synagoga z hotelem pod jednym dachem?

Hotel światowej sieci w budynku poznańskiej synagogi? Gmina żydowska szuka na świecie inwestorów, gotowych do postawienia na Stawnej hotelu, który zarobiłby na Centrum Judaizmu i Dialogu

Zapowiedzi powstania Centrum Judaizmu i Dialogu sprzed pięciu lat były szumne. Władze miasta i województwa zapewniały, że pomogą poznańskiej gminie żydowskiej pozyskać unijne pieniądze (chodzi o 45-50 mln zł) na przebudowę synagogi, zmasakrowanej w 1940 r. przez niemieckich okupantów, którzy przekształcili dom modlitwy w basen (funkcjonuje do dziś jako Pływalnia Miejska). Pomysł był ambitny: w oparciu o historyczne fragmenty murów synagogi miało powstać centrum dialogu, otwarte na różne wyznania, a w nim pomieszczenie modlitewne, sala koncertowo-teatralna, restauracja, Muzeum Historii Poznańskich Żydów, sala Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata.

Jesienią pracownia AB Project inżyniera Józefa Latanowicza opracowała najnowszą koncepcję architektoniczną centrum (patrz wizualizacja). - To już kolejna koncepcja, a na żadną nie dostałam ani grosza. Jestem kompletnie załamana - tłumaczy Alicja Kobus, przewodnicząca poznańskiej gminy żydowskiej. - Starałam się o pieniądze, gdzie tylko mogłam. Mimo zaangażowania posła Rafała Grupińskiego, nie zdobyliśmy ani grosza z Ministerstwa Rozwoju Regionalnego, które dzieli unijne pieniądze na inwestycje w regionach. W tej sytuacji pójdę absolutnie w innym kierunku, bo synagoga się rozpada. Zgłosiłam już moim władzom w Warszawie, że jeżeli znalazłby się inwestor, to powstanie na Stawnej hotel z małą częścią modlitewną.

Po wizycie w USA Kobus twierdzi, że są tam chętni inwestorzy ze środowisk żydowskich. - Prawda jest taka, że na świecie nie ma zainteresowania dla budowy centrów dialogu, a jest dla centrum wraz z hotelem. Chciałabym, aby był to hotel z najwyższej półki: Hilton, Marriott... Co najmniej pięciogwiazdkowy. Byle czego do Poznania nie sprowadzę.

Czy sprowadzenie w miejsce starej synagogi hotelu oznacza wyburzenie obiektu, który nie znajduje się na liście zabytków? - Stare elementy synagogi, symbolizujące tragedię tego obiektu, pozostałyby nietknięte - zapewnia Alicja Kobus. - Zmieniona zostałaby natomiast część dobudowana przez Niemców. W nowej części znalazłby się zarówno hotel, jak i nieduża sala modlitewna dla Żydów. - Nieduża, bo mamy już małą synagogę w kamienicy na Stawnej. Hotel ma pomóc utrzymać Centrum Dialogu, które zostałoby rozłożone pomiędzy dwa obiekty: synagogę i naszą kamienicę na Stawnej - zapowiada Kobus. Pomysł budzi jednak kontrowersje. W końcu grudnia list protestacyjny do Kobus wystosowała Grażyna Banaszkiewicz, była dziennikarka TVP, która przez rok dbała o stronę internetową poznańskiej gminy żydowskiej. ,,Zdumiewa i oburza fakt, że planuje Pani zamienić święte miejsce... w przynoszący doraźne zyski hotel" - napisała Banaszkiewicz.

- Pani Grażyna, z którą się rozstałam, próbuje się odegrać. Myśli, że jej list cokolwiek zmieni w nastawieniu miasta czy województwa. A ja jestem przekonana, że nie zmieni, bo miasto i województwo mają pilniejsze wydatki - komentuje Kobus. Ma nadzieję, że dzięki hotelowi ruszy wreszcie budowa Centrum Dialogu. - Najpierw jednak zgodę muszą wyrazić moi szefowie w Warszawie. Naczelny rabin Polski Michael Schudrich powiedział mi, że jeśli w nowym obiekcie znajdzie się miejsce na modlitwę, na synagogę, to jest to sprawa do rozważenia. Wszelkie moje działania będę konsultować z rabinem, Związkiem Gmin Wyznaniowych Żydowskich i władzami Poznania. - podkreśla Kobus.

Naczelny rabin Polski był wczoraj z wizytą w Izraelu; nie udało się nam zdobyć jego komentarza. Eleonora Bergman z Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie: - Co może się mieścić w dawnej synagodze? Wszystko zależy od tego, gdzie będzie ten hotel. To kwestia rozwiązania architektonicznego. Uważam jednak, że łączenie synagogi z hotelem to nie jest dobry pomysł. Nie znam takich analogii w Polsce. Być może budynek synagogi w Poznaniu można rozbudować albo dobudować do niego nową część. Jeśli mówimy o tym, jak można użytkować budynek synagogi, to na pewno nie powinno w nim być hotelu, restauracji czy kina. Myślę, że akceptowalna byłaby biblioteka czy muzeum.

Maria Strzałko, miejska konserwator zabytków: - Nie widzę problemu, by tę dobudowaną przez Niemców część zaadoptować na hotel. Ten obiekt to nie świątynia, do której wprowadzamy hotel. Dla dość zasobnej diaspory żydowskiej byłoby to pewnie atrakcyjne miejsce. Nic gorszego niż pływalnia już w tym miejscu nie będzie. Oczywiście bezwzględnie musiałaby zostać zachowana bryła budynku z kopułą. Nie ma mowy o dobudowywaniu do niej jakiegoś wysokiego budynku.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.